Muzeum Narodowe Ziemi Przemyskiej - logo

TO TEŻ SĄ ZABYTKI… Jakiś pamiętnik, czyjeś życie…

Dodane w kategorii: Biblioteka poleca, Ciekawostki muzealne
Dnia 12 sierpnia, 2020

Muzeum Narodowe Ziemi Przemyskiej otrzymało swego czasu w darze pamiętnik – sztambuch (MPS-11379) przemyślanki Józefy Grzebykówny (10. II. 1907 Przemyśl – 13. II. 1935 Lwów). Warto nadmienić, że ofiarodawczyni, siostrzenica właścicielki pamiętnika – Krystyna Krygowska z Przemyśla uprzednio już wieloma darami wzbogaciła zbiory przemyskiego Muzeum.

TO TEŻ SĄ ZABYTKI... Jakiś pamiętnik, czyjeś życie...Sztambuch ma wymiary 20,5 x 14 cm, posiada oprawę z imitacji skóry w kolorze jasnym, składa się z 29 kart, na których umieszczono 34 pamiątkowe wpisy. Ponieważ Józefa Grzebykówna była nauczycielką (prawdopodobnie absolwentką przemyskiego seminarium nauczycielskiego, prowadzonego przez ss. benedyktynki), większość wpisów, można mniemać, pochodzi od seminaryjnych koleżanek. Wśród autorów, z których utworów cytaty znalazły się w pamiętniku, są: J. Słowacki, A. Mickiewicz (2 razy), Z. Krasiński, G. Byron, M. Konopnicka (2 razy), a także Budda(!). Pozostałe sentencje pochodzą od niezidentyfikowanych poetów, których wiersze, co oczywiste, stanowiąc pewien kanon dla tego typu „sztambuchowej twórczości”, funkcjonowały w środowisku szkolnym.

Adresatka wpisów określana jest konwencjonalnymi zwrotami jako: miła koleżanka, miła panna Juńka, bardzo sympatyczna Juńcia, milutka Juńcia, kochana Juńcia, kochana i bardzo miła Józula, miła Józienka, miła Ziutka, kochana Józia, sympatyczna Józunia, miluchna Juńcia, kochana p.[ani] Ziutka, niesforna Ziutka, kochana Józia, kochana Józienka, towarzyszka doli i niedoli wesoła i bardzo miła Józienka, bardzo milutka Józia, milutka Józieczka, kochana Józia – lub po prostu – Ziutka albo Józia. Jeden z wpisów, dokonany w Przemyślu dnia 25 V 1929, pozwala przypuszczać, że data ta wyznaczała koniec nauki w seminarium. Autorka, Maryśka, w zakończeniu napisała bowiem: Na wieczną pamiątkę szóstorocznego pobytu w ławie szkolnej…. Wnioskować można by, że naukę w seminarium Grzebykówna rozpoczęła w roku 1923, mając lat szesnaście.

Pamiętnik obejmuje zatem częściowo czas nauki w seminarium (lata 1926-1929), a ponadto okres, gdy młoda nauczycielka rozpoczęła pracę w dosyć odległym, jak na ówczesne warunki, od Przemyśla, Smolinie nieopodal Rawy Ruskiej. Z kolei dwa wpisy z roku 1928 odnoszące się do wioski Skibniew na Mazowszu, sugerują, że być może właścicielka sztambucha przebywała wówczas tam na wakacjach (u znajomych, u rodziny?); wrześniowa data jednego w tych wpisów zdaje się jednak przeczyć wakacyjnemu charakterowi tego wyjazdu.

Wpisy, dokonane przez koleżanki i kolegów Grzebykówny, są skonwencjonalizowane i w swej istocie – banalne. Zwykle zawierają nutę tragizmu, co wśród dorastających dziewcząt – przynajmniej w owych czasach – jak się wydaje, było częstą pozą.

*

TO TEŻ SĄ ZABYTKI... Jakiś pamiętnik, czyjeś życie...Przyjrzyjmy się fragmentom kilku ze sztambuchowych wierszy: „Szczęście to marna chwila słodyczy, po której w życiu tylko cierpienie…”, „Nie goń nigdy za pięknością, Bo piękność to mara, Patrz, gdzie miłość i uczciwość, I gdzie w sercu wiara…”, „Niejedna rozpacz stroi się w uśmiechy, Aby daremnej nie żebrać pociechy”, „Gdy w morzu śmierci Przepadnę gdzieś bladem…”, „Komu wspomnienia serce rozdarły, Kto żył jedynie pośród strasznych burz…”, „Nie licz wśród burzy na żadną latarnię, Ani na ziemi, ani też na niebie…”

Trzeba zaznaczyć, że w pamiętniku zdarzają się i wpisy optymistyczne, na przykład: „Czoło do góry podnosić dumnie, To się młodością nazywa u mnie, To się nazywa żyć!”, „Stworzył Pan Bóg chłopca jako piękną postać, Już lepszego wzoru nie mógł nigdzie dostać”, „…i zawsze naprzód patrzeć należy”…

Na uwagę zasługują ilustracje towarzyszące wpisom. Są to zwykle kolorowe obrazki wykonane farbami akwarelowymi, jest też kilka rysunków ołówkiem. Wszystkie obrazki reprezentują poprawny poziom, skłaniają ku refleksji, że program dawnej szkoły średniej (a zapewne i szkól niższego szczebla) zapewniał edukację plastyczną na przyzwoitym poziomie.

Nie wiemy, kim były, kim byli autorzy wpisów do pamiętnika Grzebykówny: Gena, Ada, Stepan, Zośka… Nawet, gdy oprócz imienia znamy nazwisko, nadal są to postacie anonimowe… Kim, na przykład, był Ukrainiec Stepan ze Smolina? Czy on był tym narzeczonym, o którym w rodzinie się mówiło? Kim była osoba, która tajemniczo podpisała się jako „Wil Sowa”? Z niebytu udało się wydobyć tylko chorą na grypę Józefę Grzebyk, właścicielkę kajetu, pochowaną na przemyskim cmentarzu komunalnym w rodzinnym grobowcu Krygowskich i Grzebyków.

*

Za każdym pamiętnikiem, za każdą fotografią stoi czyjeś życie, dramat, radość, choroba, tragedia… Każde życie jest opowieścią godną utalentowanego pióra. Martwy eksponat muzealny, zawierający kilka lub kilkanaście przyjemnych dla oka amatorskich obrazków i egzaltowanych wierszy – ale nadal – zwykły sztambuch z epoki, dzięki kilku zdaniom, kilku wspomnieniom wypowiedzianym przez ofiarodawczynie, zyskuje nowe życie, staje się świadkiem młodości przemyskiej nauczycielki, rzuconej na prowincję z misją niesienia oświaty w ukraińskiej wiosce…

Teraz, gdy oglądamy pożółkłe karty pamiętnika, mamy przed oczyma konkretną postać panienki „z Przemyśla”, która jest od teraz cząstką historii miasta…

*

Józefa GrzebykNa początku lutego 1935 roku Józefa Grzebykówna w Smolinie zachorowała na grypę. „Księga adresowa Polski” za rok 1930 podaje, że w Smolinie istniała tak zwana własność ziemska, majątek Józefy Andruszewskiej, której mąż był lekarzem. Czy pan Andruszewski leczył nauczycielkę Grzebykównę?.. Nawet jeśli tak było, jego działania nie przyniosły pozytywnego rezultatu. Może sprowadzono lekarza z pobliskiej Rawy Ruskiej lub Niemirowa? Jeśli tak, okazało się to bezskuteczne. W końcu, a fakt ten potwierdzają opowieści rodzinne, majaczącą w gorączce nauczycielkę załadowano na furmankę i zadecydowano zawieźć do odległego Lwowa. Wspomniana „Księga adresowa” informuje o wiejskiej „elicie” – bednarzu F. Eplerze, właścicielu sklepu bławatnego – I. Klebanie i cieśli – M. Knidrabie. Może to oni wieźli do „miasta Lwów” tę, jak określa nekrolog, „dobrą, łagodną i wyrozumiałą” kobietę, na prymitywnej furze, rozpaloną gorączką tak, że, jak później opowiadano, „znad pierzyny, pod którą chora leżała na wozie, parowało”. Przekaz rodzinny milczy, czy Grzebykównie w podróży do Lwowa towarzyszył narzeczony…

W Szpitalu Powszechnym we Lwowie nic już, niestety, nie mogło pomóc chorej. Rozpoczęła się agonia. Józefa miała brata Adama, studenta Lwowskiej Politechniki. Dowiedziawszy się o przywiezieniu siostry do Lwowa, usiłował wejść do szpitala, by pożegnać się z konającą, niestety, wezwano posterunkowych, którzy usunęli go siłą spod szpitalnych drzwi. Rozgoryczony, napisał skargę do „Gazety lwowskiej”…

PS. Adam Grzebyk po II wojnie światowej był w Przemyślu dyrektorem Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie – Nadzór Wodny w Przemyślu. Zmarł w Przemyślu w 1988 roku, pochowany jest na przemyskim cmentarzu komunalnym.

*

Pamiętnik też jest zabytkiem… Niech w umysłach tych, którzy przeczytają ten szkic, pojawi się nuta zadumy nad ulotnością ludzkich losów, nad trwałością i wartością tych kilkudziesięciu kart dawnego papieru, opisujących pensjonarskie egzaltacje…

I szerzej patrząc – niech w umysłach tych, którzy przeczytają te zdania, zagości szacunek dla owych drobnych, niepozornych przedmiotów – listów, pamiętników, dawnych dokumentów, kwitów i kwitków, kart wizytowych, rachunków, fotografii – tych ze znanych ateliers i tych amatorskich. To wszystko jest ważne, wszystko stanowi element, części składowe, fragmenty rzeczywistości tworzącej naszą historię i – Historię.

Autor niniejszego szkicu zamieszcza dodatkowo wykaz osób, które są autorami wpisów do pamiętnika Józefy Grzebyk. Może ktoś z Czytelników przeczytawszy to czy inne nazwisko przypomni sobie o tej osobie, może zechce skontaktować się z naszym muzeum i powie: „tak, ja słyszałem, słyszałam o tej osobie, pracowała w …., mieszkała w…, tak, to mój kuzyn…, moja mama…, babka”. Każda taka informacja będzie cenna.

ADDENDUM

Wpisy pochodzą z następujących miejsc i dat (zachowana kolejność kart pamiętnika):

  • Przemyśl 2 VI 1927 Gena
  • Smołyn 27 żowten [październik] 1932 Stepan
  • /-/ 12 IV 1929 Kama Krzyżanowska
  • Przemyśl 10 IV 1929 Anielka Sochacka
  • Przemyśl 28 IX 1927 Nusia Ryznerska
  • /-/ 24 VIII 1929 (Niusia Ciuniak) Lonka B. // T. Banach
  • /-/ 15 VIII 1926 Hela Przybylska
  • /-/ Zośka
  • Przemyśl 19 XII 1926 Janka Bakalanka
  • /-/ Marja Zazulanka
  • Przemyśl 18 III 1927 Nuśka Zazulanka
  • Przemyśl 8 marca 1927 Bronisław Chrobak
  • Przemyśl 2 IV 1929 Koperek
  • Przemyśl 3 IV 1929 Baśka W.
  • Przemyśl 3 IV 1929 W. Smykówna
  • Przemyśl 30 V 1927 Salka
  • Przemyśl 10 II 1929 Halka W.
  • 1 VI 1927 Ada
  • Przemyśl 22 III 1927 Staszka Patrynówna
  • Przemyśl 25 IX 1927 Genia Jarochówna
  • /-/ Władka M.
  • Rawa Ruska 2 III 1931 Julek
  • Skibniew 8 IX 1928 M. Sajdakówna(?)
  • Skibniew 2 VIII 1928 Wil Sowa
  • Przemyśl 11 I 1927 Rolska Zośka
  • Przemyśl 5 III 1929 S. Dobrowolska
  • /-/ Józka (?)
  • /-/ Wiktor Krysa
  • Przemyśl 27 IV 1927 Janka Piastowska
  • Przemyśl 25 V 1929 Maryśka /Akswolczyk/(?)
  • Przemyśl 12 III 1929 Władka Mazurkiewiczówna
  • Przemyśl 16 I 1927 Gigusia
  • Przemyśl 5 IV 1929 J. Feczkówna
  • /-/ Sasza (fem.)

Wśród 34 osób, które wpisały się do pamiętnika, jest czterech mężczyzn. Wpisy obejmują okres od 15 VIII 1926 (Hela Przybylska) do 27 X 1932 (Stepan).

Wpis Stepana do pamiętnika

Ne wir serciju, Ty takomy,
szczo kochaje i kryczyt’,
a wir serciju lysz takomy,
szczo kochaje, a mowczyt’!

Na ljubu zgadku
Uljublenij Juzi
wpisawsja: Stepan

Smołyn, 27 żowtnia 1932

Józefa – urodziła się 10 II 1907 w Przemyślu. Ukończyła Seminarium Nauczycielskie – uczyła w szkole podstawowej na wsi, 20 km od Lwowa. Miała duże zdolności plastyczne i uzdolnienia w robotach ręcznych – pięknie haftowała, szydełkowała, szyła i tworzyła przepiękne, bardzo precyzyjne i modne wówczas różne „wyklejanki” z papieru wyklejankowego, kartonu i słomki. Robiła prześliczne firanki do okien, zabawki choinkowe, serwety, obrusy oraz hafty do pościeli. Zmarła niespodziewanie na zapalenie opłucnej (komplikacje pogrypowe) w wieku 28 lat w dniu 13 II 1935 w Szpitalu Powszechnym we Lwowie. Jej zwłoki rodzice sprowadzili do Przemyśla i została pochowana w grobowcu rodzinnym Grzebyków i Krygowskich na Cmentarzu Głównym w Przemyślu, pole 20-2-6. Była stanu wolnego, ale miała narzeczonego i wkrótce miał być ich ślub.

(Z kroniki rodzinnej Krygowskich)

Antoni Sarkady

Kodowanie i design: Michał Krzemiński na bazie projektu stworzonego przez S'Sense

Skip to content