Sprawozdanie z wypadu królewsko-węgierskiego 8 Pułku Piechoty Honwedu 8 listopada 1914 roku w kierunku Kłokowic.
Na początku listopada 1914 r. armia austro-węgierska po raz drugi wycofała się w głąb Galicji Zachodniej i rozpoczęło się drugie oblężenie Twierdzy Przemyśl. Poniżej przedstawiamy jedną z pierwszych akcji załogi Twierdzy w czasie drugiego oblężenia. Materiał pochodzi z „Archiwum podpułkownika Eleka Molnára”, przechowywanego w zbiorach Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej.
„K.-węg. 8 Pułk Piechoty Honwedu, podpułkownik Elek Molnár, Sprawozdanie z wypadu 8 listopada 1914 roku w kierunku Kłokowic. Odpis.
Zadaniem pułku było odbicie z rąk rosyjskich rannych pozostawionych przez własną armię w zamku w Zabłotcach i aksmanickiego M.H. [Meierhof – folwark] po odwrocie po walkach o Magierę i przetransportowanie ich do Przemyśla.
O 4:10 po południu przybywszy do Pikulic według ustnej dyspozycji pułk ruszył przez Grochowce w kierunku Fredropola, gdzie rozpoznanie ¤248 podjęły następujące formacje: [zob. szkic na k. 3] [Zarządziłem] zabezpieczony postój. – Kompania [kpt. Ferenca] Brandstättera jako wydzielony oddział rozpoznawczy została wysłana tak, jak to ukazano na szkicu [zob. szkic na k. 4]. – Podczas gdy rozpoznanie – wskutek wszechobecnego działania ognia nieprzyjaciela nie mogło się przedrzeć – gdyż w zaznaczonych na szkicu na czerwono miejscach natknęło się na okopanego nieprzyjaciela, rozkazałem dobitniej, że trzeba na rozpoznanie walką wysłać cały II/8 batalion, który przeprowadził rozpoznanie według poniższego szkicu zob. szkic na k. 4]; efekty rozpoznania ukazane na szkicu, – to znaczy: ustalono przez podporucznika ułanów [Józsefa] Hespa, że w zamku Zabłotce nie ma chorych żadnego rodzaju; na północnym skraju Kłokowic 2-3 kompanie okopały się, na wschodnim skraju czujki polowe – we wsi dźwięki wozów, rżenie koni – na wzgórzach na północ od Młodowic i na północ Zabłotców stanowiska nieprzyjaciela – nad Młodowicami 1-2 kompanie, przy Zabłotcach 1-2 kompanie; – teren przed Płaską Górą nieprzyjaciel oświetla rakietnicami, patrole i oddziały zwiadowcze nie mogły przejść linii wroga. – Według mieszkańców z zamku w Zabłotcach Rosjanie wczoraj przetransportowali na tyły licznych rannych. – Z M.H. [Meierhof – folwark] w Aksmanicach natomiast nie dotarły jeszcze pewne wiadomości, skierowany tam oddział zwiadowczy w sile plutonu do 9 listopada do 1:30 przed południem jeszcze nie wrócił; informacje i sytuację meldowałem telefonicznie do dowództwa dywizji, na co dotarł rozkaz: Głównymi siłami zaatakować na Aksmanice, wykonać zadanie; na rozkaz ruszyły główne siły – i do ataku oddziałami według poniższego szkicu [zob. szkic na k. 6] o 2:05 przed południem zgrupowanie do ataku nie było jeszcze całkowicie dokończone, gdy kapitan [Szilviusz] Bordán zameldował: Wysłany przeze mnie oficerski patrol wywiadowczy melduje: był w folwarku aksmanickim, tam żadnych chorych nie znalazł; według mieszkańców stąd i z zamku w Zabłotcach Rosjanie wczoraj odtransportowali bardzo wielu chorych, mieszkańcy uciekli od Rosjan na północ. – Na tej podstawie nie zarządziłem ataku, ponieważ: 1) według meldunku podporucznika Hespa w zamku w Zablotcach, zaś według meldunku kapitana Bordána w folwarku w Aksmanicach nie było chorych, których trzeba by odtransportować. – Wyznaczonego mi wraz z atakiem zadania, do którego byłem przeznaczony, wypełnić nie mogłem, a to z powodu wcześniejszego odtransportowanych chorych. – Z oddziałami do ataku jednocześnie na południowym skraju Fredropola zgromadziłem jednocześnie sanitariuszy z noszami, by nimi w przypadku udanego ataku odtransportować z Aksmanic znalezionych tam chorych. O 2:15 po południu zarządziłem odwrót; ale że batalion Bordána z patrolami i szpicą były w styczności bojowej z nieprzyjacielem – odwrót [nastąpił] oddziałami – bez nacisku nieprzyjaciela. – Straty 2 rannych. – Pułk o 6:30 po południu osiągnął kwatery w Przemyślu. – Podpułkownik Molnár s. k.”.
przetłumaczył i opracował Tomasz Pomykacz