Piotr Król – Artysta trudnych czasów
Ziemia przemyska pierwszej połowy XX w. była miejscem dotkniętym wielką biedą
i tragediami wojen. Było to szczególnie widoczne we wsiach i w małych miasteczkach. Problem ten sprawiał, że mieszkańcy galicyjskiej prowincji, na przykład celem zrobienia zdjęcia zmuszeni byli pokonywać o własnych siłach kilkanaście kilometrów do najbliższego miasta. Osoby, które wyuczyły się jakiegoś fachu bądź posiadały inne przydatne umiejętności jak np. wykonywanie fotografii, rękodzieła czy też zajmowały się naprawą sprzętów gospodarstwa domowego, mogły liczyć na polepszenie swojej sytuacji materialnej, a także na pewien szacunek wśród lokalnej społeczności. Do grona takich ludzi należał Piotr Król, który przez większość życia mieszkał, pracował i tworzył w Rybotyczach.
Rybotycze –miasteczko położone nad rzeką Wiar, niegdyś słynące z działającej tu od II poł. XVII tzw. rybotyckiej szkoły pisania ikon[1]. Mieszkańcy zajmowali się także produkcją obuwia. Miejscowość posiadała młyny i cegielnię[2], zaś do 1939r. odbywały się w niej jarmarki[3]. W takiej atmosferze żył i dorastał wspomniany Piotr Król. Informacje o nim pochodzą przede wszystkim ze wspomnień najbliższych (dzieci oraz pozostałych członków rodziny). Piotr urodził się 3 sierpnia1901 roku, zmarł 4 sierpnia1962 roku. Okres ponad sześćdziesięciu lat, który upłynął od jego śmierci sprawił, że obecnie grupa osób znających go osobiście jest coraz mniejsza.
Eliasz – ojciec Piotra był szewcem. Do tego zawodu przyuczał swoje dzieci, dlatego także jego córka Urszula pracowała przy ich produkcji. Eliasz miał trudny charakter, jedną z jego negatywnych cech była porywczość. Warto przytoczyć tutaj jedną z sytuacji, która miała miejsce niedługo po wybuchu I wojny światowej. Trzynastoletni wówczas Piotr dostał od ojca zadanie wycięcia płatów skóry pod buty. Nieszczęśliwie, chłopak w wyniku pomyłki zepsuł drogi materiał. Ze strachu przed ojcem uciekł do pobliskiej wsi Jamna, gdzie miał ukrywać się przez kilkanaście dni. Tuż po tym wydarzeniu przez Rybotycze przeszła linia frontu, do miasteczka wkroczyła armia carska. Wraz z późniejszym odejściem Rosjan znikną również Eliasz.
Piotr powrócił do rodzinnego domu i doczekał końca wojny. Mieszkał z dwójką rodzeństwa, w tym z niepełnosprawnym bratem. Cały ciężar utrzymania domu spoczął na nim, trudna sytuacja ekonomiczna w jego domu związana m. in. z I wojną światową, śmiercią jedynego żywiciela rodziny oraz inne problemy, nie gasiły w nim ciekawości świata, a wręcz rozwijały jego kreatywność. W latach dwudziestych Piotr zainteresował się fotografią. Z tego okresu pochodzi jego najstarsze, znane zdjęcie – autoportret, sygnowany z datą 1927 r. Zwraca uwagę przyjęta na nim poza i elegancki ubiór, kontrastujący z jego środowiskiem.
Rybotycze były miejscowością wieloetniczną[4]. Obecność sąsiadujących ze sobą rzymskich katolików, grekokatolików i wyznawców judaizmu sprawiła, że ludzie poznawali nawzajem swoją kulturę, język i obyczaje. Z drugiej jednak strony świadomość narodowa była czynnikiem dzielącym mieszkańców.
Młody Piotr miał dobry kontakt z żydowskimi mieszkańcami Rybotycz; często podpatrywał także prace tamtejszych rzemieślników. Według jednej z relacji, młody Piotr miał zakochać się z wzajemnością w pięknej Żydówce, która była córką miejscowego rabina. Zgoda przyszłego teścia na ożenek miała być zależna od konwersji na judaizm, do czego ostatecznie nie doszło. Mimo tego, nieszczęśliwa miłość przyniosła mu znajomość kultury żydowskiej i języka jidisz.
Piotr ostatecznie ożenił się z dziesięć lat młodszą Anielą, z domu Szczepańską. Jej ojciec,
Wiktor, pochodził z drobnej polskiej szlachty. Z zawodu był krawcem, zaś w czasie minionej wojny felczerem w wojsku austro-węgierskim. Wiktor nie patrzył przychylnym okiem na przyszłego zięcia, pomimo to, zakochani w połowie lat trzydziestych stanęli na ślubnym kobiercu. Piotr czuł się Polakiem, uczęszczał do kościoła rzymskokatolickiego. W 1936 r. na świat przyszła jego najstarsza córka, Narcyza. Ostatecznie para doczekała się szóstki
[1]S. Kryciński, Pogórze Przemyskie słownik krajoznawczo-historyczny, Warszawa 1992, s. 133.
[2]Skorowidz przemysłowo-handlowy Królestwa Galicyi 1913, Lwów 1912, s. 405.
[3]S. Kryciński, Pogórze Przemyskie Tajemnice Doliny Sanu, Rzeszów 2019, s. 223.
[4]S. Kryciński, Pogórze Przemyskie słownik krajoznawczo-historyczny, Warszawa 1992, s. 132.
dzieci, z czego czwórki przed końcem nadchodzącej II wojny światowej. Rodzina mieszkała w drewnianym domu z małym gospodarstwem rolnym przy ul. Wałowej w Rybotyczach. Piotr wykonywał zawód fotografa, zdjęcia do dokumentów, fotografie ślubne oraz okolicznościowe. Dodatkowo tworzył ołówkiem portrety na bazie fotografii, rysował pastelami, malował obrazy olejne. Produkował obuwie, nauczył się fachu zegarmistrzowskiego oraz zgłębiał tajniki złotnictwa. Starał się także, niestety bezskutecznie, o angaż do wojska, co przekreśliła chorowitość – efekt niedożywienia w czasach dzieciństwa. Bieda panująca w dwudziestoleciu międzywojennym[5] zmusiła go do próby podrabiania monet pięciozłotowych. Przyłapany na tym procederze w 1939 r., został osądzony. Zasądzoną karę odsiedział w Dobromilu.
II wojna światowa to czas wyjątkowo tragiczny. Po 17 września1939 roku Rybotycze znalazły się pod okupacja sowiecką, a po 22 czerwca 1941 r. niemiecką. Mieszkańcy żydowskiego pochodzenia zniknęli z miasteczka, a pozostali bali się o swoje życie, także Piotr, który wykonywał prace dla okupanta. Przebywający w okolicy Rybotycz pewien niemiecki oficer, miłośnik jazdy konnej, zamarzył o siodle. Polecenie wykonania – oczywiście pod groźbą śmierci – otrzymał Piotr. O ile szewstwo było jego zawodem, z rymarstwem nie miał kontaktu. Mając określony termin, pomysłowość i niezwykle silną motywację, postanowił skonsultować się ze swoimi kolegami po fachu. Udało mu się… Inna historia dotyczyła zdjęcia, jakie wykonał – o czym wówczas jeszcze nie wiedział – przyszłemu teściowi swojego syna. Zdjęcie portretowe Stefana Mahunika, z naszytą literą „P” czyli Polnische miało uzupełnić dokumenty związane z pracami przymusowymi w III Rzeszy. To samo zdjęcie, z wyrysowaną siatką, posłużyło w przyszłości Piotrowi do wykonania portretu Stefana. W podobny sposób stworzył on swój autoportret. W rodzinnym albumie znajduje się fotografia Piotra do dokumentów tzw. „Kennkarte”, łudząco podobna do jego autoportretu rysowanego ołówkiem na papierze. Na uwagę zasługuje papier – szary, pakunkowy, być może jedyny jaki był wtedy dostępny.
Tamten okres to także czas aktywności na tych ziemiach band UPA. Według jednej z relacji Piotr, w obawie przed wcieleniem do sotni UPA miał całymi dniami ukrywać się poza domem, co przypłacił zapaleniem płuc.
Po II wojnie światowej Rybotycze mocno się wyludniły. Eksterminacja ludności żydowskiej, wysiedlenie Ukraińców, a także nowa granica polsko-radziecka, przecinająca dawny szlak z Dobromila do Birczy, rozpoczęły powolny upadek miejscowości. Dla Piotra natomiast okres wczesnego PRL-u, biedy i smutku, był chyba najspokojniejszym i najstabilniejszym jak do tej pory. Piotr szukał szczęścia na zachodzie Polski. Przebywał i pracował w Poznaniu, o czym świadczy podpis na rewersie jego fotografii do dokumentów z adresem ul. 27 Grudnia i dopiskiem ”foto geeger”. Pracę znalazł również w Zielonej Górze. Niechęć jego żony Anieli do przeprowadzki przekreśliła plany osiedlenia się tam na stałe. Piotr powrócił do Rybotycz. Na świat przyszła jeszcze dwójka jego dzieci oraz pierwsze wnuki. Piotr dalej zajmował się fotografią, uwieczniając sceny, ludzi i miejsca, po których teraz być może jedynym śladem są zdjęcia. Z tego okresu pochodzi ciekawa fotografia z rodzinnego albumu, przedstawiająca obraz pędzla Wojciecha Podlaszewskiego, widok z rybotyckiego rynku na uliczkę z cerkiewną kopułą w tle. Rok powstania dzieła – 1953 z dopiskiem z tyłu:
”Szan. Panu Królowi na pamiątkę. Podlaszewski 1953, Rybotycze”.
W kręgu rozległych zainteresowań i umiejętności Piotra było też zegarmistrzostwo. Jego zakład znajdował się w pobliskiej Birczy, gdzie wynajmował pokój i raz w tygodniu naprawiał na miejscu zegarki. Z tamtego okresu zachowały się, już dziś jako rodzinne pamiątki: szczoteczka, kowadełko oraz koperta jednego z zegarków. Piotr dożył sześćdziesiątych pierwszych urodzin. Niestety ciężkie lata dzieciństwa odcisnęły piętno na jego zdrowiu. W sierpniu 1962 roku choroba nagle zaatakowała jego nerki, po tygodniu walki z chorobą, zmarł w przemyskim szpitalu przy ul. Rogozińskiego.
Piotr pozostawił po sobie autorskie fotografie, rysunki, pastele, obrazy olejne, które są prezentowane na wystawie. Można także obejrzeć przykłady jego rzemiosła: skórzane
[5]T. Król, Hieronim Bakalus – Per aspera ad astra, „Nasz Przemyśl”, nr 9 (203) 2021, s. 30.
buty wzoru oficerskiego oraz narzędzia zegarmistrzowskie. Fotografie pochodzą z rodzinnego albumu i są podzielone na cztery fotoramy oraz ramki pojedyncze. Na ekspozycji, patrząc od lewej strony, pierwsza z nich przedstawia fotografie do dokumentów. Druga antyrama ukazuje sceny z życia mieszkańców Rybotycz. Niewielki format zdjęć, przedstawiający często szeroki kadr, wynikał z oszczędności deficytowego materiału, jakim był papier fotograficzny. Na dwóch pozostałych fotoramach można zobaczyć zdjęcia rodzinne, np. domowników przy choince bożonarodzeniowej oraz portrety dziecięce. Zwraca uwagę próba koloryzacji niektórych portretów za pomocą pasteli. Następne przedstawione prace to rysowane portrety, które cechuje precyzyjne wystudiowanie oraz dostrzegalna próba budowania proporcji. Widoczne jest to na portrecie Stefana Mahunika, którego pierwowzorem jest zdjęcie z czasów okupacji. Następna ramka to kartka pocztowa przedstawiająca widok bocznej uliczki rybotyckiego rynku, ze zilustrowaną, nieistniejącą już dzisiaj zabudową pędzla W. Podlaszewskiego. Na rewersie widnieje dedykacja dla Piotra. Z kolei dwie prace na płytach pilśniowych to przykłady pasteli. Mniejszy pastel przedstawia widok z ptakami w oazie. Większa praca, w solidnej drewnianej ramie, to scena biblijna z Jezusem na łodzi, prawdopodobnie inspirowana popularną w owym czasie ilustracją. Motyw biblijny prezentuje także obraz olejny na papierze pt. „Modlitwa w Ogrójcu”.