O prezentach pod choinkę
Boże Narodzenie wielu, a zwłaszcza dzieciom, przede wszystkim kojarzy się z obfitością prezentów znajdowanych pod choinką. Reklamy przeróżnych dóbr – zabawek, ubiorów, słodyczy pojawiają się w mediach już od końca listopada. W większości w świątecznym entourage’u, z choinką w rzęsiście oświetlonych wnętrzach, ze śnieżnym pejzażem za oknem. Taki wizerunek, w sumie mocno komercyjny, utrwala kultura popularna.
Nie zawsze tak było, nawet jeszcze kilkadziesiąt lat temu, w Polsce okres adwentu – oczekiwania na przyjście Bożego Dziecięcia, był czasem zadumy, ale i przygotowania do tego doniosłego wydarzenia. Dla dzieci przygotowania te polegały głównie na wykonywaniu ozdób choinkowych. Prezenty „pod choinkę” mniej zajmowały myśli, w przeciwieństwie do podarków „mikołajowych”, ofiarowywanych 6 grudnia, na pamiątkę św. Mikołaja – biskupa Miry. W wielu regionach Polski zwyczaj ten, znany zapewne od wieków, jest ciągle żywy, a oczekiwanie na pojawienie się darów wielu dzieciom przynosi dużo emocji.
Nie wiadomo, kiedy pojawił się zwyczaj kładzenia prezentów pod choinką. Czy dopiero wraz z upowszechnieniem się choinek? Na pewno był znany na terenie Niemiec, prawdopodobnie co najmniej od końca XVIII wieku, o czym świadczy piękna baśń E. T. A. Hoffmanna „Dziadek do orzechów”. Zapewne wielu czytelników tej książki może spotkać tu rozczarowanie: otóż podarków nie wręcza ani św. Mikołaj (zwłaszcza w amerykańskim wydaniu – Santa Clausa), ani Gwiazdor, ani aniołek, a rodzice i członkowie rodziny. Ponieważ jednak bohaterowie książki doskonale o tym wiedzą, nie są rozczarowani.
A jak było w Polsce? W zależności od regionu prezenty były dziełem różnych postaci. W Wielkopolsce i okolicznych dzielnicach prezenty wręczał i wręcza nadal – Gwiazdor, najbardziej chyba zbliżony wizerunkowo do św. Mikołaja. W Małopolsce (także w Przemyskiem) i Śląsku Cieszyńskim podarunki kładł Aniołek, w tajemnicy, podobnie jak św. Mikołaj, na Górnym Śląsku – Dzieciątko, na Dolnym – Gwiazdka. Czy prezenty te różniły się od mikołajowych? Niewiele, poza tym, iż w okolicach, gdzie tradycja podarków na 6 grudnia była bardziej ugruntowana, te „pod choinkę” były zwykle mniej obfite, bardziej symboliczne.
Cóż więc można było pod choinką znaleźć? Przede wszystkim zabawki i słodycze. Oczywiście ilość i jakość prezentów, jak zawsze, była uzależniona od możliwości finansowych domowników. Nie stwierdzono jednak, przynajmniej w Polsce, aby funkcjonowała specjalna kategoria podarków „bożonarodzeniowych”. Chłopcy, zapewne, dostawali zabawki stosowne dla chłopców – konie na biegunach, żołnierzyki, a w późniejszych latach – kolejki i samochody. Dziewczynki – lalki, czasem z ubrankami, mebelki dla lalek, naczynia i serwisy, zarówno niewielkich rozmiarów odpowiednie dla lalek, jak i trochę większe, którymi mogły się bawić same. Wszyscy dostawali książki, różnego rodzaju gry i zwierzęta, wykonywane z różnych materiałów, głównie z pluszu, ale też różnego rodzaju zabawki wykonane z drewna.
Dawnych zabawek nie zachowało się stosunkowo wiele. Intensywne użytkowanie nie wychodzi im na zdrowie. W Polsce duże i interesujące zbiory posiada przede wszystkim Muzeum Zabawek i Zabawy w Kielcach, czy Miejskie Muzeum Zabawek w Karpaczu. Ale muzeów poświęconych zabawkom jest o wiele więcej. Także w zbiorach większości muzeów o różnych profilach zbiorów znajdują się różne zabawki. Znalazły się też, choć w niewielkiej liczbie, w zbiorach Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej.
Dorota Zahel