Krzysztof Pisarek – Translokacje
Miejsce eksponowania: Muzeum Historii Miasta Przemyśla, Rynek 9 – parter: Mała Sień.
Kolejna ekspozycja w Małej Galerii Fotografii. Tym razem prezentujemy prace Krzysztofa Pisarka.
Tak o cyklu fotografii powstającym pomiędzy 2005 a 2015 rokiem pisze sam autor wystawy:
Cykl Translokacje powstawał podczas moich wieloletnich wędrówek po okolicznym lesie. Istotnym, być może nawet decydującym elementem dla tworzenia tego cyklu, było wędrowanie.
W czasie tych wędrówek odkrywałem w lesie przedmioty ze świata towarów konsumpcyjnych, zagubione, zniekształcone, porzucone, wyrwane ze swojego miejsca i wrzucone w kompletnie inny absurdalny kontekst, a jednak stanowiące jakąś całość z tym nowym otoczeniem. Moja strategia przypominała tu nieco działania flâneura – niespiesznego spacerowicza, opisywanego przez Waltera Benjamina. Niczym detektyw szukający śladów zbrodni, włóczyłem się po lesie, cierpliwie i uważnie, chwilami wręcz obsesyjnie przyglądając się mchom, paprociom, przydrożnym rowom, piaszczystym ścieżkom , szukając kolejnych śladów przedmiotów z zupełnie innego porządku, ukrytych pod kępką trawy, wystających z ziemi, wiszących na jakiejś gałęzi, przylepionych do zbutwiałych liści, zatopionych w kałużach. Te fragmenty przedmiotów był śladami obecności człowieka, który ich kiedyś używał a potem porzucił, posiadały jakąś nieznaną mi historię, pobudzały wyobraźnię.
Rzeczy, które znajdowałem w czasie wędrówek po lesie, były, w sensie ich wartości użytkowej, śmieciami. Śmieć może zostać wyrzucony na wysypisko, porzucony byle gdzie (na przykład z lesie), po to by usunąć go z widoku i o nim zapomnieć. Bywa jednak, że zostaje odnaleziony i poprzez zainteresowanie się nim nabiera nowej wartości.
W moim projekcie znalezione przedmioty były fotografowane z zachowaniem pewnych rygorów: na ogół z góry, centralnie, z możliwie dużą głębią ostrości. Tak wyostrzony obraz, gdzie widoczny jest każdy element przedmiotu i jego otoczenia, przemawia głównie swoją materialnością i kolorem, zostaje więc wyeksponowany. Kryterium piękna i brzydoty przestaje tu odgrywać rolę. Znajdowane przedmioty, noszące ślady zużycia, były poza tym obiektami zdradzającymi jakąś historię, ślad człowieka, który je wytworzył, używał i porzucił. Stwarzały pole niedopowiedzenia, przestrzeń dla imaginacji, wykraczały poza swoją doczesność.
Zbierane przez mnie przedmioty, a właściwie ich fotograficzne obrazy, tworzą kolekcję prowadzącą mnie w przeszłość, przypominającą o moich małych „objawieniach” w momentach, gdy je odkrywałem. Są materialnym dowodem moich wędrówek, doświadczania przestrzeni, odkrywania piękna w przedmiotach zdegradowanych do roli śmiecia, refleksji nad ich zagadkowym pochodzeniem.
Tworzenie kolekcji jest permanentnym wyborem i każdy nowy obiekt, który chcemy do niej włączyć, powoduje ruch i zmianę. Zapisane jednak w pewnym porządku stają się eksponatami w moim małym prywatnym archiwum, które przypomina nieco, ze względu na zagadkowy charakter fotografowanych przeze mnie przedmiotów, gabinet osobliwości.
Gromadząc te zdjęcia, wielokrotnie je przekładając, by w końcu ułożyć je w określonym porządku, tworzyłem świadomie swoją prywatna kolekcję z zamiarem jej pokazania. Znajdowane przedmioty, stając się fragmentem kolekcji, przestały być śmieciami znalazły w niej swoje miejsce, jako artefakty. Refleksja nad zbieranym materiałem fotograficznym skłoniła mnie do podjęcia następnego kroku. Postanowiłem część z tych odnalezionych przedmiotów, które do tej pory tylko fotografowałem, wyjąć z ich otoczenia i przenieść do pracowni, by tam na nowo je sfotografować. Zastosowałem neutralne tło i rozproszone oświetlenie często stosowane w fotografii reklamowej.
Tak wyabstrahowane, pozbawione kontekstu, bezużyteczne, niekompletne i okaleczone przedmioty, sfotografowane w stylistyce tzw. fotografii produktowej, stały się groteskowym świadectwem naszej cywilizacji. Kolejnym etapem było graficzne przetworzenie tych fotografii i ich druk w technice sitodruku. Serigrafia, jak żadna inna technika graficzna, daje możliwość fakturalnego, reliefowego budowania obrazu. Rozłożony w czasie proces powstawania odbitki, wielokrotne nawarstwianie farby, tak charakterystyczne dla tej uprawianej przez mnie techniki, chciałem tutaj skonfrontować z procesem powstawania obrazu fotograficznego.
Główną osią mojego projektu są translokacje. Przedmioty, które odnajdywałem i fotografowałem, wielokrotnie poddawane były różnorakim przemieszczeniom. Odbywały się one w dwóch obszarach: w obszarze rzeczywistym – przedmiot fizycznie zmieniał swoje miejsce, w obszarze medialnym – obraz przedmiotu był rejestrowany i przetwarzany w różnych mediach (fotografia, grafika).
Trans-lokacje to nic innego jak przemieszczanie i związana z nim zmiana kontekstu. Ten sam przedmiot widziany w innym miejscu, otoczeniu, pokazany w innym medium, nabiera nowych znaczeń. Dotyczy to zarówno strony wizualnej (jego formy), zastosowanych środków artystycznych jak i szeroko rozumianego kontekstu kulturowego, który ma (nie zawsze świadomy) wpływ na artystyczne wybory. Rozproszone w lesie przedmioty uległy translokacji już wcześniej, zanim je zobaczyłem. Ktoś je przeniósł i porzucił w tym miejscu, które nie było ich naturalnym otoczeniem, a nawet stanowiło jego przeciwieństwo. Wyizolowanie z kontekstu dotyczyło także ich funkcji. Straciwszy wartość użytkową znalazły się poza systemem, w którym dawniej miały swoje miejsce. Uległy także materialnej degradacji: w większości były to przedmioty zdeformowane, zniszczone, czasem wręcz tylko istniejące we fragmentach, pozwalających się jedynie domyślać ich poprzedniego wyglądu. Przeniesione w zupełnie inny kontekst przykuwały jednak wzrok swoją innością działały „szokowo” poprzez zderzenia naturalności i sztuczności, przyrody ożywionej i martwego przedmiotu, gry kolorów oraz struktury podłoża i zagubionego w nim przedmiotu. Ponieważ moje obserwacje trwały przez dłuższy czas mogłem dokumentować zagarnianie tych nieruchomych przedmiotów przez „ruchomą” przyrodę. Obrośnięte roślinnością, zatopione w kałuży powstałej po deszczu, przysypane spadającymi liśćmi zmieniały swoją strukturę, dopasowując się, czy może raczej zostając dopasowane do otoczenia przedmiotu. Pozwalałem, by stopniowo pokrywały się „pajęczyną z czasu i przestrzeni” (jak Walter Benjamin opisuje aurę przedmiotów naturalnych), by ponownie zakorzeniały się w tym pierwotnie im obcym, a następnie obłaskawianym otoczeniu.
Krzysztof Pisarek
Ekspozycję można zwiedzać do dnia 15 października 2017 roku.