Idą, idą kolędnicy
Boże Narodzenie jest świętem chrześcijańskim, ale ma też przedchrześcijańskie tradycje, które spowodowały wielość form świętowania w różnych grupach etnicznych. Zwłaszcza podczas Wigilii widać przenikanie się wierzeń i tradycji słowiańskich i chrześcijańskich. Ten ostatni wieczór przed świętami Bożego Narodzenia był w kulturze ludowej traktowany jako graniczny i poświęcony przodkom, stąd uczta wigilijna miała cechy uczty zadusznej z potrawami ułatwiającymi kontakt z zaświatami (gotowana pszenica, fasola, groch, mak, suszone owoce). Ważna była też symbolika związana z magią ochronną i płodnościową, którą zapewniały wizyty kolędnicze. Współcześnie Wigilia i Święta Bożego Narodzenia związane są z rodziną i domem, a w dawnych czasach cała wspólnota sąsiedzka i lokalna doświadczała odmienności tego świątecznego czasu, ponieważ pojawiali się przebierańcy – kolędnicy.
Kolędowanie to obrzęd ludowy praktykowany głównie w kulturach rolniczych, polegający na tym, że grupy przebranych osób odwiedzały poszczególne gospodarstwa z życzeniami pomyślności i dobrych urodzajów. Kolędnicy śpiewali pieśni bożonarodzeniowe, a czasem odgrywali zabawne scenki, czy przedstawienia. Na koniec odwiedzin, grzecznie prosili o datek. Dostawali kawałek kiełbasy lub słoniny, bułeczki, ciastka, orzechy i jabłka, a czasami drobne monety.
W kulturze przedchrześcijańskiej kolędowanie było praktykowane przez cały okres zimowego uśpienia przyrody, by pomóc przywrócić ją do życia, dlatego pierwotnymi postaciami kolędniczymi były zwierzęta: niedźwiedź, koza, turoń (tur), bocian. Wszystkie one miały symbolizować żywotność, płodność, siłę, zdrowie, urodzaj i przekazać te cechy ludziom i ich dobytkowi. W kulturze chrześcijańskiej chodzenie po kolędzie połączyło dwie funkcje:
- kultową, głoszącą nowinę o narodzinach Jezusa i nadejściu nowego, lepszego świata,
- społeczną, polegającą na nawiązywaniu kontaktów międzyludzkich, zwłaszcza kontaktów między kawalerami i pannami, często z intencją matrymonialną.
Na ziemi przemyskiej tradycją było chodzenie po kolędzie już od wigilijnego ranka. Tych wigilijnych kolędników nazywano „podłaźnikami”. W gwarze „podłazić” znaczy „przynieść komuś szczęście”. Byli to przeważnie chłopcy, rzadziej mężczyźni, którzy za życzenia radosnego świętowania dostawali drobne pieniądze, jabłka i ciasto. Kolędowanie różnych grup przebierańców zaczynało się w Boże Narodzenie wieczorem lub w Szczepana, a kończyło przed Matką Boską Gromniczną. W literaturze etnograficznej wyróżnia się kilka rodzajów kolędowania z wyraźnymi odniesieniami do Bożego Narodzenia: kolędowanie z szopką – rodzaj teatrzyku kukiełkowego; kolędowanie z Herodem – przedstawienie kolędnicze toczące się wokół postaci Heroda, kolędowanie z Rajem (poszerzona wersja kolędy z Herodem o scenę rozgrywającą się w Raju), kolędowanie Trzech Króli, czy kolędowanie z umocowaną na kiju gwiazdą. Galeria postaci kolędniczych i przebrań była bogata – dziad, Żyd, Cygan, śmierć, diabeł, żołnierze to tylko niektóre z nich. Fantazja ludowa stworzyła bardzo różne i dziwaczne przebrania i maski kolędnicze. Postacie w maskach, kożuchach, z długimi brodami symbolizowały duchy przodków. Nadal praktykowane było i jest kolędowanie z turoniem (turem) dziwacznym stworzeniem z klapiącą paszczą[1]. Kolędowali zazwyczaj młodzi mężczyźni.
Zgodnie z tradycją, wszystkich przebierańców należało do domu wpuścić, a za ich występ podziękować datkami. To odwzajemnianie się darem lub zapłatą za kolędę było bardzo ważne, gdyż dopiero wtedy magia zaczynała działać. Istotą chodzenia po kolędzie były życzenia dla gospodarzy, żeby im się darzyło w domu, polu i zagrodzie. Kolędnicze życzenia miały zapewnić dobrobyt w następnym roku, obfite plony i płodność zwierząt. Mieszkańcy wsi niecierpliwie oczekiwali przybycia kolędników, ponieważ ich przyjście zapowiadało urodzaj i powodzenie. Ich życzenia traktowano poważnie, co podkreślaj Anna Zadrożyńska i Krzysztof Braun: „(…) życzenia i złośliwości brano sobie do serca. Jakby ich moc mogła zmienić życie ludzkie, jakby owi przebierańcy byli czyimiś posłańcami. Może zaświatów? Życzenia bowiem to słowa niezwyczajne. One, jak wierzono, moc mają wielką. Są darami, a dar – także dziś jest podstawą ludzkich więzi”[2]. Kolędnicy śpiewali też złośliwe piosenki, gdy gospodarz nie chciał ich wpuścić do izby lub datek nie był hojny.
Kolędowanie były rozrywką, ale jednocześnie sprzyjało powstawaniu więzi między ludźmi. Obchody kolędnicze były na wsi wyczekiwane, a pominięcie jakiegoś domostwa przez kolędników było odczytywane jako zły znak. Chodzenie po kolędzie było nie tylko sposobem wypełnienia zimowego czasu, ale także miało symboliczne znaczenie. Ci znani z sąsiedztwa ludzie podczas kolędowania stawali się przybyszami jakby z innego świata. Każdy przybysz dziwnie przebrany nie tylko zwiastował nowinę o narodzeniu Jezusa, ale także rychłe nadejście nowego życia – wiosny. Współcześnie kolędowanie bardzo się zmieniło, w niektórych miejscowościach jeszcze dzieci chodzą od domu do domu i śpiewają kolędy za co otrzymują drobne datki.
dr Małgorzata Dziura
[1] Szerzej zob. M. Dziura, Cztery pory roku. O pracy i świętowaniu na ziemi przemyskiej, Muzeum Narodowe Ziemi Przemyskiej, Przemyśl 2019.
[2] A. Zadrożyńska, K. Braun, Zielnik świętowań polskich, Wydawnictwo Twój Styl, Warszawa 2003, s. 183.