Biały maj – słów kilka o Pierwszej Komunii Świętej
Kiedy myślimy o najpiękniejszym miesiącu w roku, myślimy właśnie o maju. Miesiąc pachnący bzem i konwalią, rozbrzmiewający trelami ptaków… Majowy miesiąc to czas, kiedy w Kościele rzymskokatolickim odbywają się uroczystości przyjęcia sakramentu Pierwszej Komunii Świętej.
Po Chrzcie Świętym jest to kolejny sakrament, kiedy dziecko oficjalnie zostaje przyjęte do wspólnoty wyznawców Jezusa Chrystusa. Podczas Pierwszej Komunii Świętej wierni po raz pierwszy przyjmują ciało Chrystusa pod postacią Eucharystii. Jest to sakrament, który ma prowadzić dziecko do czystości duszy, do rozwijania w sobie tego co dobre, by jak mówił św. Augustyn, ludzie „szli do Boga nie drogą lecz miłością.”
Jest to bardzo ważne wydarzenie dla wszystkich wierzących, nie tylko dla tych, którzy przystępują do komunii, ale i dla ich rodzin i całej wspólnoty chrześcijańskiej.
W pierwszych wiekach Chrześcijaństwa komunia była udzielana zaraz po przyjęciu sakramentu Chrztu Świętego, dotyczyło to też niemowląt. Dzisiaj jest inaczej. Na Soborze Laterańskim nakazano, aby sakrament Komunii Świętej przyjmowany był w wieku, kiedy dziecko zaczyna używać rozumu, kiedy jest świadome tego, co się dzieje podczas tak ważnego wydarzenia.
Jak pisze św. Tomasz z Akwinu: „Z chwilą, kiedy w dzieciach budzi się używanie rozumu tak, że mogą przyjąć ten sakrament [Eucharystię], można go udzielić.”
Zwyczaj organizowania wspólnej uroczystości wprowadzili w XVII wieku księża misjonarze, na ziemie polskie dotarł on dopiero w pierwszej połowie XIX wieku. Organizowanie pierwszokomunijnych uroczystości oficjalnie zatwierdził na początku XX wieku papież Pius X. W Polsce komunię po raz pierwszy dopiero w roku 1842 w Poznaniu zorganizowano dla około czterdzieściorga dzieci. Kiedyś w naszym kraju dzieci szły do Komunii Świętej w wieku 7 lat, natomiast od 2015 roku – w III klasie szkoły podstawowej.
W dzisiejszych czasach, niestety Komunia Święta wielu osobom kojarzy się z biznesem, łatwymi pieniędzmi, chęcią zaprezentowania się, zaistnienia choćby na jeden dzień przed sąsiadami. Restauracje prześcigają się w propozycjach dla dzieci i ich gości z narzuconym z góry jadłospisem. Mamy posyłają dziewczynki do fryzjera, zamawiają kosmetyczki, nie wspominając o tym, czym dziecko pojedzie na komunię.
Spójrzmy, jak rozwinął się handel artykułami, które mają związek z tą uroczystością. Sukienki, garnitury – co prawda w większości parafii stosowane są jednakowe alby, jednak także bardzo pokazowe, ozdobione, kosztujące niemało. Dla dziewczynek proponuje się wianuszki, rękawiczki, torebki, a potem oczywiście kreacje do przebrania się.
Prezenty… Słowo-klucz… Dlaczego? Kiedyś zegarek wydawał się spełnieniem marzeń i powodował na twarzy wypieki z radości, dzisiaj tablet to minimum. Modne rowery-składaki dzisiaj już nie wzbudzają takich emocji, jak skutery, drony czy nawet quady, a czekoladki – to szczególnie nudny prezent. Dawniej upominkami były tylko różaniec, książeczka, obrazek komunijny i pamiątkowe zdjęcie. Zapomnieliśmy się… Z roku na rok przekraczamy kolejną materialną barierę, nie zauważamy tego absurdu. Czy właśnie o to chodzi? Może warto usiąść i zastanowić się, co jest ważne, dlaczego nasza córka czy syn przyjmuje Pana Jezusa do swojego serca? Czy te prezenty i cały pokaz mają przyćmić to, co najważniejsze?…
Czy nie zapomnieliśmy się trochę w tym wyścigu, kto ma droższą sukienkę, czyje dziecko lepiej wygląda, kto się bardziej wyróżnia? Często, niestety, istota Pierwszej Komunii Świętej przegrywa właśnie z takimi ubiorami, jedzeniem i prezentami. Uroczystość ta często jest dniem bardzo pożądanym przez dzieci i rodziców, a dla innych – w dużej mierze ze względu na koszty – często niechcianym.
Rok 2020 przyniósł nam bardzo trudne i tragiczne wydarzenia – pandemię. Zarazę, która zalała niemal cały świat i wywróciła go do góry nogami. Nie było wiernych w kościołach podczas Triduum Paschalnego i Wielkiej Niedzieli, nie ma i uroczystości Pierwszej Komunii Świętej w maju. Smutne to wszystko… Pewna właścicielka restauracji powiedziała: „Żniw tego roku nie będzie”.
Czekamy na lepszy i bezpieczniejszy czas. Miejmy nadzieję, że te doświadczenia związane z pandemią skłonią nas wszystkich do myślenia. Stroje przygotowane wiszą w szafie, przyjęcia odłożone, wszyscy czekają. A może należałoby wrócić do korzeni, zacząć myśleć, co jest ważne, a co ważniejsze…
Spójrzmy, jak ewoluowały stroje komunijne na przestrzeni czasu… Dziś sukienki czy alby są w kolorze białym, kojarzą się z niewinnością i czystością. Kiedyś ubraniem komunijnym były odświętne stroje niedzielne lub ludowe. Rodzice starali się, aby ten dzień był wyjątkowy zarówno w sferze duchowej jak i w wyborze stroju.
Tomasz Adam Pruszak pisze: „W końcu XIX wieku i jeszcze przed I wojną światową sukienka dziewczynki przystępującej do Pierwszej Komunii Świętej bardzo przypominała sukienkę ślubną. Sukienka ta była długa aż do kostek, mocno wcięta w talii za pomocą szerokiej taśmy. Ponadto była ona bardzo mocno zabudowana, a więc zakrywała całkowicie szyję oraz ręce. Dodatkiem do sukienki był długi welon, wianek, białe pantofelki oraz torebka w formie płaskiego białego woreczka.” W drugiej dekadzie XX wieku noszono proste fasony i oszczędne dodatki. Krótko obcięte włosy dziewczynek były znakiem elegancji.
W okresie międzywojennym dziewczynki z miasta ubierano w białą sukienkę do kolan z paskiem w talii, do tego na głowie biały welon, który przytrzymywany był sztucznymi bądź prawdziwymi kwiatami, białe podkolanówki i buciki. Chłopcy mieli garnitury koloru białego, szarego lub ciemnego, spodnie do kolan i podkolanówki w kolorze garnituru. W latach 50 ubranka komunijne często były szyte ze strojów ślubnych rodziców. W latach siedemdziesiątych XX w. często braki w stroju uzupełniane były przez mamy czy babcie robótkami na szydełku czy drutach (np. pelerynki). Lata osiemdziesiąte to znowu ubrania szyte często ze strojów ślubnych rodziców, dlatego sukienki komunijne upodabniały się do sukni ślubnych. Lata 90 to widoczny przepych – falbanki, koronki, bufiaste rękawy i dodatki. Dziewczynki musiały wyglądać jak księżniczki.
Na koniec refleksja… Jak dokumentowano Komunię Świętą? Powszechnie dostępna po II wojnie światowej fotografia, niesie liczne materiały źródłowe dla opisu stroju komunijnego. Tradycja wykonywania takich zdjęć-pamiątek, zapoczątkowana w Polsce w końcu XIX wieku jest wciąż żywa.
Wspomnę jeszcze krótko o dwóch wybitnych przemyskich fotografach. Urodzonym w Przemyślu Bernardzie Hennerze /seniorze/, którego zakłady fotograficzne cieszyły się uznaniem na ziemiach polskich od połowy lat 60 XIX wieku do połowy lat 30 XX wieku. Zaliczany do najwybitniejszych artystów-fotografików.
Drugą znakomitą postacią był Adam Wysocki w 1 połowie XX wieku. W Przemyślu znany jako fotograf, który działał najpierw w Atelier Fotograficznym B. Hennera, a w późniejszym okresie we własnym zakładzie w Rynku 10 w Przemyślu. Był on mistrzem portretu, ale i wielu innych „swobodnych” fotografii.
W naszych zbiorach Muzeum posiadamy wiele ciekawych zdjęć zrobionych przez tych twórców, również fotografie komunijne. Dzieci przedstawione są głównie w ujęciu całopostaciowym, robione w atelier. Głównie są to fotografie kartonikowe spotykane na przełomie XIX/XX wieku. Często pozują one na tle jakiegoś widoku, przy stoliku nakrytym narzutą, ozdobionym wizerunkiem Matki Boskiej i kwiatami w wazonie, w dłoni trzymają lilie lub świece.
Posiadamy także pamiątki komunijne w postaci obrazków, oprawione w ozdobne ramki.
W Muzeum Miasta Przemyśla mieści się wystawa pt. „Atelier Bernarda Hennera” pokazująca działalność dwóch wielkich fotografów Bernarda Hennera oraz Adama Wysockiego. Kunszt dawnej fotografii może nas tutaj bardzo rozczulić. Dzisiejszy fotograf, który robi dzieciom zdjęcia, musi mieć zgodę od proboszcza danej parafii i wielką wenę twórczą, na którą liczą rodzice. Jednak w dużej mierze fotograf ma ułatwione zadanie przez nowoczesne aparaty czy różne pomoce graficzne. Sądzę, że kiedyś fotografie miały większy smaczek… Chociaż dzisiejsze są równie piękne, kolorowe i będą wspaniałą pamiątką.
Danuta Kalinowska
Wybrana bibliografia
- Św. Tomasza z Akwinu (Suma teologiczna ) cz. III, kw. 80, a. 9, odp. 3
- T. A. Pruszak, Ziemiańskie święta i zabawy, Warszawa 2012, s. 213.