Artur Malawski
Artur Malawski to wybitny kompozytor, pedagog, dyrygent, uznany wykonawca muzyki skrzypcowej. Urodził się w Przemyślu 4 lipca 1904 roku. Dzieciństwo spędził w domu przy ulicy Władycze 6 – dziś na ścianie frontowej kamienicy widnieje tablica pamiątkowa, autorstwa krakowskiego rzeźbiarza Bronisława Chromego.
Artur Malawski od najmłodszych lat otoczony był muzyką. Ojciec artysty – Marian Malawski, radca skarbowy, był zamiłowanym i wszechstronnym amatorem muzyki, a matka – Matylda z domu Theobald, grała i uczyła gry na fortepianie.
Mając już 7 lat Malawski rozpoczął regularne lekcje gry na skrzypcach. Wiadomo, że pierwszym nauczycielem Malawskiego był przemyślanin, skrzypek – amator, J. K. Lepianko.
Sam Malawski tak opisuje pierwsze swe kontakty z muzyką: „Zainteresowanie moje do muzyki obudziło się stosunkowo wcześnie, bo w 4-tym roku życia. Już jako 6-letni chłopak zacząłem improwizować na skrzypcach i fortepianie. W 7-mym roku życia zacząłem się uczyć gry na skrzypcach. W zainteresowaniu do muzyki pomogło mi prawdopodobnie to, że rodzice moi byli muzykalni i dużo się u nas muzykowało na fortepianie, flecie, gitarze, skrzypcach i cytrze, a matka moja udzielała lekcji gry na fortepianie, którym w dzieciństwie przysłuchiwałem się często”.
Na tym kończy się przemyski rozdział z życia Malawskiego, do którego zresztą z sentymentem powracał kompozytor w listach, wspominając święta w Przemyślu, pyszne babcine wypieki i niepowtarzalną atmosferę rodzinnego domu.
W 1920 roku przeniósł się z matką do Tarnowa. Wnet osiadł w Krakowie, tam wstąpił do Konserwatorium Towarzystwa Muzycznego, gdzie mógł zdobyć pełniejszą i bardziej fachową wiedzę, dotyczącą zarówno wykonawstwa, jak i teorii (choć, jak podają źródła, o kompozycji Malawski wtedy jeszcze nie myślał). Oto fragment wypowiedzi Artysty: „Wyraźny punkt zwrotny w pojmowaniu muzyki nastąpił we mnie w 16 roku życia, kiedy to przeniosłem się do Krakowa i zacząłem poważnie studiować muzykę, a jako specjalność obrałem sobie skrzypce. W okresie tym grałem dużo muzyki kameralnej, która robiła na mnie duże wrażenie i pozostawiła piętno na całe życie”.
W zakresie gry na skrzypcach kształcił się Artysta w klasie Jana Chmielewskiego, pedagoga zdolnego i wymagającego, nastawionego głównie na kształcenie sprawności technicznej. Niezwykle ambitny Malawski realizował polecenia swego nauczyciela, ale dzięki wrodzonym predyspozycjom rozwijał także wrażliwość muzyczną.
Już w okresie studiów krakowskich, Malawski zaczął interesować się kompozycją, choć były to początkowo nieśmiałe próby. W roku 1926 napisał swój pierwszy większy utwór – kwartet smyczkowy g-moll, skomponowany pod wpływem poznanego wówczas kwartetu Debussy’ego, wyraźnie wzorowany na dziele francuskiego mistrza. Utwór ten, oznaczony jako opus 1, został później przez autora zniszczony.
W 1928 roku Malawski kończy studia w Konserwatorium, otrzymując dyplom z wyróżnieniem oraz za „szczególne uzdolnienie i niezwykłą pracę, (…) jako największe odszczególnienie medal srebrny”.
Bezpośrednio po ukończeniu studiów Artysta podejmuje w Konserwatorium pracę jako wykładowca gry na skrzypcach i teorii muzyki. Obok tego rozpoczyna publiczne występy jako solista i kameralista.
Przełomowym wydarzeniem okazał się koncert zorganizowany 10 kwietnia 1935 roku w Sali Saskiej w Krakowie. Był to wieczór kompozytorski Artura Malawskiego, na który złożyły się najważniejsze utwory artysty, prezentujące jego siedmioletni dorobek twórczy. Po tym koncercie podjął Malawski odważną i niezwykłą decyzję. Świadom swych braków, postanowił nieodwołalnie udać się na dalsze studia, by odbyć regularną naukę kompozycji i dyrygentury. Miał wówczas 31 lat.
We wrześniu 1936 roku artysta przenosi się do Warszawy, by w stołecznym konserwatorium rozpocząć gruntowne studia: kompozytorskie w klasie Kazimierza Sikorskiego i dyrygenckie u Waleriana Bierdiajewa. Tuż przed tym, jako najbardziej ostry dla siebie krytyk, zdobywa się na dość nierozważny czyn – niszczy większość powstałych dotąd dzieł.
W Konserwatorium Malawski, choć dużo starszy od swych kolegów, był jednym z najbardziej wzorowych studentów. Realizował skrupulatnie wszystkie polecenia pedagogów, stawiając sobie zawsze poprzeczkę wyżej niż inni. Z powodu wieku i posiadanego już pewnego dorobku twórczego traktowany był indywidualnie, jakby na specjalnych prawach, co zdecydowanie ułatwiło mu szybką realizację trzyletniego programu nauczania. W czasie warszawskich studiów Malawski skomponował trzy większe utwory, z których najważniejszym były „Wariacje symfoniczne”, nagrodzone dziewięć lat później w konkursie kompozytorskim im. F. Chopina.
W 1939 roku, 35-letni artysta kończy studia w Konserwatorium Warszawskim, otrzymując dwa dyplomy: z dyrygentury – ze stopniem bardzo dobrym i z kompozycji – z odznaczeniem.
Podczas wojny Malawski przebywa głównie w Lublinie, także w Tarnopolu i we Lwowie, gdzie powstają szkice II Kwartetu smyczkowego. Pod koniec wojny mieszka w Czarnym Dunajcu; tu w trudnych warunkach pisze olbrzymią partyturę „Rapsodii góralskiej”, opatrzonej potem tytułem „Wierchy”. W kwietniu 1945 roku, ciesząc się już uznaniem i szacunkiem w środowisku muzycznym, podejmuje Malawski pracę w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej jako profesor kompozycji i dyrygentury, a także przedmiotów teoretycznych, jak harmonia specjalna, kontrapunkt, fuga oraz solfeż, nauczany własną atonalną metodą eksperymentalną.
W latach 1950-1954 prowadzi także klasę dyrygentury w PWSM w Katowicach.
Malawski był znakomitym pedagogiem, a zarazem ostrym, bezkompromisowym i wymagającym. Od każdego najskromniejszego nawet zadania harmonicznego żądał zarówno poprawności w sensie zachowania reguł, jak i, choćby w małym stopniu, inwencji kompozytorskiej.
Malawski wykształcił wielu znakomitych dyrygentów, m.in. Jerzego Katlewicza, Stefana Marczyka, Waleriana Pawłowskiego, Adama Natanka, Stanisława Hasa czy Jerzego Semkowa. W nauczaniu korzystał przede wszystkim z własnego doświadczenia estradowego. Sam często dyrygował, a dzięki gruntownej znajomości partytury i znakomitej pracy z orkiestrą, każdy jego koncert stał na bardzo wysokim poziomie.
Z kompozytorów – uczniów Malawskiego wyliczyć należy: Andrzeja Dobrowolskiego, Tadeusza Machla, Irenę Pfeiffer, Andrzeja Cwojdzińskiego, Bogusława Schaeffera, no i oczywiście Krzysztofa Pendereckiego.
W 1948 roku na walnym zebraniu Malawski wybrany zostaje Prezesem Polskiego Towarzystwa Muzyki Współczesnej. Funkcję tę pełni do roku 1951. W latach 1951-1954 zostaje członkiem Zarządu Głównego Związku Kompozytorów Polskich.
Po wojnie Malawski pracował bardzo intensywnie jako kompozytor. Powstało wiele utworów symfonicznych i instrumentalnych, m. in. Etiudy symfoniczne na fortepian i orkiestrę, które, wykonane z olbrzymim powodzeniem w Amsterdamie, przyniosły autorowi światowy rozgłos i uznanie. Pod koniec lat czterdziestych kompozytor tworzy m. in. Uwerturę, Trio fortepianowe oraz Toccatę, entuzjastycznie przyjętą na koncercie w Gütersloh w Niemczech w 1952 roku.
Na początku lat pięćdziesiątych Malawski ostatecznie finalizuje swe największe dzieło, balet-pantomimę „Wierchy” – utwór wyróżniony Nagrodą Państwową III stopnia w 1952 roku. W muzyce polskiej XX wieku dzieło to zajmuje godne miejsce obok „Harnasi” Karola Szymanowskiego. Michał Baranowski – uczeń Malawskiego – napisał: „W czasie prawykonania kompozycji w 1952 roku można było się zastanawiać, czy komponowanie po Szymanowskim góralskiego baletu ma sens, czy nie. Teraz jednak z perspektywy lat, dzieło to samo tłumaczy swoje istnienie, jest to bowiem dzieło w naszym dorobku powojennym niezwykłe, fascynujące”. Prawykonanie „Wierchów”, które poprowadził sam kompozytor, krytycy uznali za jedno z największych po wojnie wydarzeń muzycznych. Stefan Kisielewski nawoływał nawet, by „zdjąć czapki (…), przed nowym dziełem polskim dużego formatu”.
Malawski nie doczekał niestety scenicznego wykonania „Wierchów”. Na kilka dni przed śmiercią otrzymał wydaną właśnie przez PWM partyturę.
Zgon kompozytora nastąpił 26 grudnia 1957 roku na skutek nowotworu. Tuż po śmierci ukazał się artykuł prof. Bronisława Rutkowskiego, ówczesnego rektora Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Krakowie, w którym czytamy: „Obiegowe powiedzenie, że nie ma ludzi niezastąpionych, nie działa w stosunku do jednostek tej miary, co Artur Malawski. Prawdziwie twórczej i wynalazczej pracy, twórczej indywidualności nikt zastąpić nie może. Jest ona jedyna, niepowtarzalna. Taką twórczą jednostką, taką postacią był Artur Malawski. Taką pozostanie w naszej pamięci”.
Artur Malawski przechodzi do historii muzyki polskiej jako jedna z czołowych osobowości twórczych pierwszego dziesięciolecia powojennego. Według Stefana Kisielewskiego „…to najbardziej samodzielny i bezkompromisowy ze współczesnych kompozytorów polskich. Idzie swoją drogą, tworząc własny, na wskroś współczesny język twórczy, własną technikę i estetykę o charakterze uniwersalnym. Nawet sięgając po problem ludowy przetwarza go za pomocą swej specyficznej techniki i ubiera w swoją szatę dźwiękową, nie posługując się nigdy cytatami. Muzyka jego jest nieraz radykalna i ostra, często przepojona głęboką emocją, zawsze nacechowana odrębnością języka, pozwalającą z łatwością orzec: to napisał Malawski”.
Tekst: Anna Durkacz-Foremska, Maria Kaznowska