Opowieści ze starych herbarzy. Gabriel Gulski z Krukienic pod Wielkim Przemyślem.
Powszechnie uważa się, że herbarze jako narzędzie nauk pomocniczych historii służą albo zagorzałym – profesjonalnym lub amatorskim – badaczom genealogii albo snobom, którzy wertują dawne księgi, by podbudować ego prawdziwymi bądź wyimaginowanymi parantelami ze słynnymi rodami. Warto jednak wiedzieć, że herbarze, zwłaszcza te najstarsze, czasami zawierają także arcyciekawe, chociaż często półfantastyczne, opowieści o potyczkach, wyprawach wojennych i innych sensacyjnych zdarzeniach, które niegdyś poruszały umysły i serca sarmackiej braci. Jedno z takich opowiadań przynosi Herbarz Niesieckiego. W Dodatku do tego dzieła czytelnik znajdzie opowieść o sławnym niegdyś rodzie Gulskich, osiadłym wpierw na Podolu, potem w województwie ruskim, w Krukienicach, jak pisze autor „pod wielkim Przemyślem”, a co miłośnicy grodu nad Sanem przyjmą za rzecz przyjemną, acz oczywistą.
* * *
Dzieje familii Gulskich herbu Rola są typowe dla polskiego społeczeństwa szlacheckiego doby wczesnego baroku. Wiele rodów przenosiło się wówczas z przeludnionych terenów Wielkopolski na wschód Rzeczypospolitej, gdzie łatwiej było o zdobycie, majątku, godności i – sławy.
Tak też postąpili Gulscy: Stanisław i jego młodszy brat Jan, którzy aż z Kujaw przybyli na Podole. Na wschód podążył za nimi wnet ich stryjeczny brat Gabriel, bohater naszej opowieści.
Według autora herbarza Gabriel Gulski, który na kresy przybył jako młodzieniec, uczestniczył w licznych potyczkach z Tatarami i Turkami zapuszczającymi się na obszary Rzeczypospolitej. W jednej z takich utarczek, jak pisze Niesiecki, ,,młodym kawalerem” został pojmany w jasyr, w niewoli spędził lat siedem. Po tym okresie wrócił do domu – zapewne uciekł. Wkrótce rozpoczął służbę „pod znakiem pancernym za buławy Jana Sobieskiego”. Wziął udział w zwycięskiej wyprawie Sobieskiego na Chocim (1673) przeciwko Turkom, wtedy dokonał czynu, który przyniósł mu sławę, a jego nazwisku dał przydomek, pod którym panowie szlachta mieli odtąd rozpoznawać Gulskich.
Otóż pod Chocimiem Gabriel starł się z tureckim harcownikiem – dwa razy wojownicy zwarli się w bojowym uścisku, lecz zwycięzcy w tym pojedynku nie było. Dopiero trzecie starcie przyniosło rozstrzygniecie: Gabriel tak raził szablą przeciwnika, iż odciął mu część głowy. Niesiecki pisze: „że mu sztukę łba z okiem i uchem, nieco na szyi zawiesiwszy, odciął”. Według legendy Turek upadł na ziemię i usiłując przyłożyć odciętą część głowy z okiem i uchem, powtarzał: gioz, gioz, co po turecku znaczy „oko”. Natychmiast potem skonał.
Między towarzyszami wojennej wyprawy rozeszła się szeroko wieść o potyczce Gabriela. Żołnierze snując opowieści nie zapominali wspominać przedśmiertnych okrzyków tureckiego żołnierza. Wnet słowo „gioz” stało się przezwiskiem, a potem przydomkiem Gabriela, którego używali też i inni członkowie rodziny.
Gabriel Gulski został wkrótce porucznikiem znaku pancernego. W dziesięć lat po swym legendarnym wyczynie uczestniczył w potrzebie wiedeńskiej (1683), a powróciwszy z niej szczęśliwie osiadł w Krukienicach „pod wielkim Przemyślem”. Kroniki mówią, że „tak zaś wojennego miał w sobie ducha, że nawet przy skonaniu około stojących prosił mówiąc: wynieście mnie w pole do namiotu, niechaj tam umieram, gdziem życie strawił”.
Bohatera kresów pod koniec życia spotkał cios od losu – jego starszy syn, Emilian, „młody pancernej służby nowicjusz” doznał śmiertelnego upadku z konia. Pochowano go w Krukienicach. Córka Marianna została wydana za niejakiego Katyńskiego, ślad po niej ginie w mrokach herbarzy.
Drugi syn, Andrzej pojął za żonę szlachciankę z Podola, krainy, w której ojciec Gabriel stoczył swój słynny pojedynek i zyskał rodowy przydomek. Dochował się kilkorga dzieci, zmarły jednak one w młodym wieku. Jedyny pozostały syn, na cześć dziada ochrzczony imieniem Gabriel, żył już w epoce Oświecenia, wojaczką się nie parał, pociągała go raczej nauka, edukował się wpierw w szkołach kamienieckich, a od 1747 roku we Lwowie.
* * *
Na zakończenie warto dorzucić kilka informacji o stryjach Gabriela seniora, pierwszych Gulskich, Janie i Stanisławie, którzy przybyli na kresy pod koniec XVI wieku.
Znaczniejszą karierę zrobił Stanisław – od młodości służył wojskowo, w 1578 roku miał już tytuł strażnika pogranicznego. Brał udział w wojnach Batorego z Moskwą, ale przede wszystkim bronił kresów południowo-wschodnich. Ubogi, własnym męstwem i zdolnością utorował sobie drogę do kariery, chociaż wśród szlachty krążył o nim i o bracie taki oto dwuwiersz, podkreślający znikome miejsce ich rodziny w historii kraju:
Familia krawczyków przerzeczonych Golskich
Niewiele zabawiła kronikarzów polskich.
Stanisław jako znawca spraw wschodnich (praktycznej wiedzy nabył w walkach na wschodnich rubieżach) w 1597 r. posłował do Turków. W nagrodę zasług położonych dla obrony kresów południowych w roku 1599 został wojewodą podolskim. Ożeniony wpierw z Katarzyną Buczacką, owdowiawszy – już jako polityk o ugruntowanej pozycji po raz drugi ożenił się z Anną Potocką, panną z jednego z najbogatszych rodów w Rzeczypospolitej. Dzięki poparciu rodziny żony uwieńczył karierę najważniejszym urzędem w południowej części kraju – godnością wojewody ruskiego. Pod koniec życia odbył podróż na zachód Europy, z podróży tej pozostawił dziennik, który rzekomo spłonął w czasie pożaru Warszawy w 1944 r. Zmarł bezpotomnie w roku 1612, jego ogromne dobra przeszły w ręce Potockich.
Brat Stanisława, Jan, znany jako negocjator w sporze Polski z cesarstwem osmańskim o Wołoszczyznę, karierę uwieńczył kasztelanią halicką (ok. 1593). Słynny był w epoce jego sensacyjny spór z Potockimi o kosztowności zdeponowane przez tych ostatnich na zamku Stanisława Gulskiego w Podhajcach.
Konflikt rozpoczął się, gdy Stefan Potocki, sąsiad i powinowaty Stanisława, udając się na wyprawę wojenną do Mołdawii, złożył w 1612 r. w depozyt w Podhajcach skarb, w skład którego wchodziły klejnoty Marii, żony Stefana. Gdy w tym samym roku Stanisław zmarł, zamek objął jego młodszy brat Jan, jak mówiono odznaczający się skłonnością do małmazji i innych trunków. Żonaty był z Zofią z Zamiechowskich, niewiastą o ogromnej energii i swoistym podejściu do kwestii własności. Małżonkowie odmówili zwrotu depozytu, negując jego istnienie. Wnet i drugi Gulski zmarł, a wdowa przez kilkanaście kolejnych lat zdołała „obronić” depozyt przed zwrotem. Mówiono, że część skarbu zużyła na postawienie nowego kościoła w Podhajcach. Dopiero w kilka lat później strony doszły do porozumienia — w zamian za zdeponowane klejnoty Potoccy otrzymali kilkanaście wsi i Buczacz.
Obydwaj Gulscy: Stanisław i Jan zmarli bezpotomnie.
O Krukienicach pod Przemyślem tak oto opowiada Słownik Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich t. IV, Warszawa 1883, s. 725
KRUKIENICE (ukr. Krukenyczi)
Miasteczko w powiecie mościskim, położone 13 km na południe od sądu powiatowego w Mościskach. Przedmieścia: Kmiecie i Łan, ponadto folwark Zygmuntówka. Parafia rzymskokatolicka w miejscu, założona w 1439 przez Mikołaja Rychlickiego i brata jego Piotra. Kościół drewniany pod wezwaniem św. Mateusza Apostoła i Ewangelisty, konsekrowany w roku 1752 przez Andrzeja Pruskiego, sufragana przemyskiego. Parafia greckokatolicka również w miejscu.
W miasteczku jest cerkiew drewniana, szkoła etatowa jednoklasowa, urząd pocztowy, posterunek żandarmerii, gorzelnia i tartak wodny. Miasteczko słynie od dawna z licznych szewców, a właściciela miasteczka hr. Drohojowskiego nazywano nawet panem „na trzechset szewcach”. Kwitnie tu także uprawa chmielu, a polowania tutejsze należą do lepszych.
Krukienice były najprzód siedliskiem domu Krukienickich-Korczajców, -a ci się z Drohojowa pisali; potem Rychlickich, Fredrów, a od tych przeszły do Drohojowskich i odtąd w ich dziedzictwie pozostają.
Ludność: Według spisu z roku 1880 było 1326 mieszkańców w gminie i 69 na obszarze dworskim
Antoni Sarkady