Ciekawe zabytki naszego Muzeum – Infuła – aplikacja na obraz
Infuła – aplikacja na obraz, złotnik Jacob Jenny, Toruń, Polska, 1 ćw. XVIII w., srebro trybowane, grawerowane, laserunek(?), wys. 32 cm, szer. 26 cm, gł. 1,5 cm, nr inw. ZNr 1589;
Wśród argentariów zgromadzonych w Dziale Sztuki, Rzemiosła i Etnografii przemyskiego muzeum znajduje się aplikacja na obraz w formie infuły. Infuła – w kościele katolickim uroczyste nakrycie głowy biskupów, kardynałów, opatów – w formie podobnej do obecnej, znane jest od średniowiecza. Stąd jej wizerunek, poza innymi atrybutami, zwykle pozwala na identyfikację osoby wyobrażonej na obrazie. W tym przypadku obraz się nie zachował, można więc tylko domniemywać, iż przedstawiał biskupa, zapewne św. Stanisława. Możliwe też, że biskup był jedną z widocznych na nim postaci. Aplikacja trybowana w srebrnej blasze, ozdobiona jest plastyczną wicią akantową, z żyłkami z drobnych punktów. Na zewnętrznej stronie trójkątów motyw jest bardziej mięsisty, na wewnętrznej (widocznej na tylnym trójkącie) prawie płaski, zaznaczony głównie punktami. Pośrodku przedniego trójkąta wić tworzy owalny, pusty medalion. Na opasce, na tle fakturowanym rzędami punktów, uformowane są rauty, kaboszony i perełki – imitacje kamieni jubilerskich. Kształtem i wielkością zapewne została dopasowana do wizerunku na obrazie. Na krawędziach widoczne są otwory po gwoździach. Wierzchołek przedniego trójkąta i prawy narożnik opaski zostały odłamane, a na opasce jest pęknięcie, powstałe być może podczas zdejmowania aplikacji z obrazu. Żółtawe plamy przy krawędziach wskazują, iż mogła być laserowana na złoto.
Aplikacja jest opatrzona znakami złotniczymi – miejskim i warsztatowym. Pierwszy to cecha miejska Torunia używana w XVII i na pocz. XVIII w., drugi1 – znak mistrza złotniczego Jacoba Jennego (1672 – 1749) czynnego właśnie w tym mieście od 1703 lub 1704 roku do śmierci. Można by się zastanawiać, jaką drogą przedmiot wykonany na terenie Prus Królewskich trafił na odległą ziemię przemyską. Zapewne najprostszą – drogą zamówienia w Toruniu. Prusy, przede wszystkim Gdańsk, w okresie nowożytnym były dla całej Polski głównym ośrodkiem handlu zbożem. Tu dostarczano je z całej Rzeczypospolitej, także z Rusi. Szybką i stosunkowo łatwą komunikację umożliwiały drogi wodne – spław Wisłą i jej dopływami, również Sanem. Choć już w XVII w. zaczęła się zmniejszać koniunktura na handel zbożem, to jeszcze w XVIII w. utrzymywano żywe kontakty handlowe z ośrodkami miejskimi na Pomorzu. Na pewno przetrwała tradycja kupowania towarów importowanych, ale też zamawiania na miejscu przedmiotów luksusowych, w tym wykonanych ze srebra. Poświadczają to zachowane wyroby, np. komplet ołtarzowy w Leżajsku z 1752 r. i tabernakulum w Tarnobrzegu z 1755 r. autorstwa gdańskiego złotnika Jana Gotfryda Schlaubitza2.
Omawiana infuła jest zapewne fragmentem większej całości – zespołu aplikacji na obraz. Srebrne aplikacje, tzw. sukienki (także mosiężne srebrzone, a nawet złocone) na obrazy i rzeźby były bardzo popularne w Polsce. Świadczy o tym ilość ozdób, jakie zachowały się do tej pory, pomimo szeregu wojen, rabunków i konfiskat. Aczkolwiek sprawianie ozdób tego typu, oprócz innych fundacji, głównie przedmiotów ze szlachetnych kruszców, na rzecz kościołów, było charakterystyczne dla szlacheckiej pobożności okresu sarmatyzmu, to spotykamy się z nimi i w innych krajach europejskich. Nie są one też wytworem czasów nowożytnych. Sięgają tradycjami nawet pierwszych wieków chrześcijaństwa, a zyskały na popularności w okresie średniowiecza. Aplikacje na obrazach i rzeźbach zachowały się w wielu krajach, np. we Włoszech, ale też i w ościennych Czechach, czy Niemczech3. Charakterystycznym zjawiskiem było „narastanie” ozdób, głównie na obrazach. Od pojedynczych elementów, np. sukni Matki Boskiej, czy aureoli, do coraz większej ilości elementów, a nawet zakrycia prawie całego obrazu4. Czy nasza infuła powstała od razu jako część większej całości, czy została „skompletowana” – dodana do istniejącego już zespołu zapewne nigdy się nie dowiemy. Nie traci przez to na wartości, skupiają się w niej różne problemy badawcze. Jest świadectwem sztuki toruńskich złotników i jej oddziaływania nawet na odległe tereny, przykładem fundacji szlacheckich lub duchownych, a przede wszystkim wyrazem pewnego rodzaju pobożności, która w blasku drogich kruszców widziała odprysk blasku Bożej Chwały, a czemu, m.in., dał wyraz Suger opat Saint-Denis, jeszcze w okresie średniowiecza5.
Dorota Zahel
Przypisy:
- Michał Woźniak, Jacob Jenny, złotnik toruński 1. połowy XVIII wieku, w: Rzemiosło artystyczne. Materiały Sesji Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Historyków Sztuki, red. Ryszard Bobrow, Warszawa 1996, s. 67 – 84;
- Bożena Noworyta-Kuklińska, Srebrny komplet ołtarzowy Jana Gotfryda Schalubitza z Bazyliki Leżajskiej, w: Sztuka Ziem Wschodnich Rzeczypospolitej XVII – XVIII w., red. Jerzy Lileyko, Lublin 2000, s. 655 – 660; Michał F. Woźniak, Złotnictwo sakralne Prus Królewskich, t.I-II, Toruń 2012, t. I, s. 199-200;
- Krzysztof J. Czyżewski, Marek Walczak, Uwago o zastosowaniu srebra w sztuce Rzeczypospolitej, w: Fides, ars, scientia. Studia dedykowane pamiędzi Księdza Kanonika Augustyna Mednisa, red. Andrzej Betlej, Józef Skrabski, Tarnów 2008, s. 239 – 255;
- Na gruncie polskim zjawisko to zostało w: Mariusz Karpowicz, Uwagi o aplikacjach na obrazy i roli sreber w dawnej Rzeczypospolitej, Rocznik Historii Sztuki, 16, 1986, s. 123 – 158, a w innych krajach europejskich K.J. Czyżewski, M. Walczak, op. cit.
- Sugeriusz, opat Saint-Denis, O tym, czego dokonano pod zarządem, w: Myśliciele, kronikarze i artyści o sztuce. Od starożytności do 1500 r., wybrał i opracował J. Białostocki, Warszawa 1978, s. 267 – 283;