1:10, czyli nasza mała Somosierra
Szkic na wieki pozostanie dokumentem,
Wojciech Kossak
jak pojmowałem „Somosierrę”
i jak chciałem ją zrobić.
O malarstwie panoramowym słowem wstępu
Panorama (z jęz. greckiego πᾶν (pan) – całość + ὅραμα (horama) – widok), jest to obraz obejmujący całą widzialną przestrzeń wokół obserwatora, namalowany tak, aby wywierać wrażenie iluzji i osiągnąć efekt złudzenia totalnego. Widz w konfrontacji z obrazem nie powinien uważać go za malowane płótno, lecz mieć odczucie obcowania z realną, przedstawioną na nim rzeczywistością. Tematem panoram były najczęściej pejzaże, widoki miast, sceny batalistyczne i religijne.
Pierwsze próby naciągania płótna na półokrągłą ramę miały miejsce już pod koniec XVIII wieku (Robert Barker), lecz szczyt popularności malarstwa panoramowego przypadł na ostatnią ćwierć wieku XIX.
Zainteresowanie społeczeństwa tą nowością było ogromne, ponieważ widowiska panoramowe pozwalały zwiedzającym niemal przenieść się w miejsca, w których dotąd nie byli, uczestniczyć w wydarzeniach z historii, doświadczać nowych, niespodziewanych wrażeń i emocji.
W każdym większym mieście europejskim znajdował się co najmniej jeden budynek do prezentacji tych olbrzymich płócien (tzw. rotunda). Panoramy ze względu na swe rozmiary (przeciętnie 15 m wysokości i 116 m długości) były dziełem wielu osób: artystów malarzy i architektów, a także przedsiębiorców lub akcjonariuszy finansujących przedsięwzięcie. Obrazy malowane były przez kilkuosobowe zespoły, lecz autorstwo przypisywano zazwyczaj twórcy projektu kompozycji, czyli tzw. szkicu przyszłej panoramy wykonanego w skali 1:10.
Wojciech Kossak i jego Somosierra
Polscy artyści w europejską modę tworzenia monumentalnych malowideł włączyli się dopiero pod koniec XIX wieku, tak naprawdę już u schyłku popularności tych widowisk. Pierwszą polską panoramą była Bitwa pod Racławicami Jana Styki i Wojciecha Kossaka z 1894 roku. Dwa lata później Kossak wraz z Julianem Fałatem namalowali Przejście armii Napoleona przez Berezynę. Kiedy tzw. Berezyna przyjechała do Warszawy w 1898 roku odniosła tak wielki sukces, że grono kapitalistów warszawskich – miłośników sztuki, podjęło decyzję o zamówieniu u Wojciecha Kossaka podobnego płótna specjalnie dla Warszawy. Wybór tematu pozostawili autorowi, byleby był on historyczny, polski i cenzuralny, jak pisał artysta w liście do żony. W styczniu 1899 roku Kossak zdecydował o namalowaniu bitwy pod Somosierrą. Miał wątpliwości, czy cenzura rosyjska zaakceptuje ten wyraźnie patriotyczny temat, ale mimo wszystko pragnął zrealizować swój pomysł.
Wojciech Kossak podchodził to każdego tematu historycznego bardzo rzetelnie. Przed podjęciem jakichkolwiek prac malarskich przeprowadzał dokładne badania batalistyczne, kostiumologiczne, bronioznawcze i terenoznawcze, konsultując się ze specjalistami każdej z dziedzin. Tak było i tym razem.
Panorama Somosierra, nazywana pieszczotliwie przez malarza Samcią, miała być trzecią w twórczości Wojciecha Kossaka. Temat tej bitwy, rozegranej między Armią Napoleońską a hiszpańską Armią Rezerwową, Kossak podejmował już wcześniej, jednak nigdy na tak dużą skalę i z taką dbałością o prawdę historyczną.
Do wspólnej pracy artysta zaprosił Michała Wywiórskiego, z którym pracował już wcześniej przy panoramie Berezyna. Bardzo cenił pracowitość kolegi, jego zapał i przede wszystkim wytrzymałość fizyczną, która była niezbędna przy malowaniu olbrzymiego płótna, tym bardziej pejzażu, którego opracowanie było rolą Wywiórskiego. O predyspozycjach, jakie powinien mieć malarz panoram, tak pisał Kossak w swoich Wspomnieniach:
Malowanie panoramy, mającej tysiąc ośmset metrów kwadratowych (110 m. długości a 17 m. wysokości), jest pracą fizycznie ciężką, szczególnie dla pejzażysty. Rusztowania ruchome, na żelaznych szynach, toczące się wokoło płótna, przez samą swą wysokość dwupiętrowych kamienic, chwieją się ciągle. Płótno, choć obciążone wielkimi głazami, co kilka metrów usuwa się pod naciskiem szerokich pędzli i denerwuje, sprowadzając zawrót głowy. Co jednak najwięcej wyczerpuje z sił, to te tysiące schodów dziennie, które trzeba na dół i do góry przebywać. Stojąc na rusztowaniu, nie ma się wcale odstępu. Aby módz ocenić efekt swojej pracy z tego punktu, z jakiego się na nią patrzyć będą, trzeba co kwadrans mniej więcej, schodzić z rusztowania na dół żelaznymi schodkami, lecieć na podium, stamtąd osądzić, czy wykonana przed chwilą figura daje złudzenie prawdy, schodzić znowu z podium i drapać się na rusztowanie z powrotem.
Żelaznych ścięgien i muskułów potrzeba zaiste, aby rok w tych warunkach pracować. Dodać jeszcze trzeba zupełny brak wentylacji. W lecie bezmiary szkła dachu
[budynki panoramowe były oświetlane światłem naturalnym – przyp. autorki] rozpalonego słońcem robią z tego zamkniętego szczelnie koliska łaźnię turecką, a przeraźliwe piwniczne zimno w zimie. Wreszcie trujące wyziewy, szczególnie z początku, gdy nie wyschnięte cetnary[cetnar, to pozaukładowa jednostka masy, wynosząca ok. 50 kg – przyp. autorki] farb, pełnych kwasów ołowianych i cynkowych, parują i wypełniają cały budynek.
Obaj artyści wyruszyli do Hiszpanii 5 listopada 1899 roku. Wybrali późną jesień, aby zobaczyć pejzaż Somosierry zbliżony do tego, podczas bitwy sprzed 91 lat (szarża miała miejsce 30 listopada 1808 roku). Podróż przez Półwysep Iberyjski pod koniec XIX wieku nie należała do łatwych. Drogi były w fatalnym stanie, dlatego Kossak z Wywiórskim poruszali się głównie pieszo, idąc obok wozu wypełnionego niezbędnym ekwipunkiem: żywnością, przyborami malarskimi i aparatami fotograficznymi. Jak wspomniał sam Kossak, przeszli 240 km! Przewodnikiem malarzy, mówiącym po hiszpańsku, jak i znającym tamtejsze zwyczaje był nieznany z imienia pan Freund, Żyd pochodzący spod Jarosławia.
Gdy dotarli na miejsce, widok ich zaskoczył. Tak wspominał tę chwilę Kossak:
Na pierwszy rzut oka, obejmując całe pasmo wzrokiem, widzę gdzie Somo-Sierra. Tam! Tylko tam, gdzie wśród stromych i wysokich szczytów to łagodne zagłębienie, tak, to jest jedyne przejście przez Guadarramę i jedyna droga do Madrytu.
Wąwóz, o którym słyszeli, w rzeczywistości nie był wąwozem, lecz czymś w rodzaju kamienistej doliny otoczonej wysokimi górami. Przez dolinę prowadziła jedna szosa otoczona kamiennym murkiem. Malarz opisywał dalej:
Porównując Somo – Sierrę w naturze z płodami imaginacyi naszej, nas malarzy, co ją chcieli ze swej fantazyi odtworzyć, wygląda dla nie-żołnierza bardzo niewinnie, nie ma ani przepaści ani jarów. Natomiast z punktu widzenia żołnierza i jeźdźca, musiało to być wprost piekłem.
Podążanie drogą, którą kilkadziesiąt lat wcześniej szarżował szwadron polskich szwoleżerów, musiało być dla Kossaka i Wywiórskiego ogromnym przeżyciem, nie tylko estetycznym i artystycznym, ale również patriotycznym. Po zapoznaniu się z terenem, wybrali tzw. „podium”, czyli miejsce, z którego miała być komponowana panorama. Wojciech Kossak od razu wiedział, jak będzie wyglądać jego Somosierra. Obaj wykonali na miejscu szereg szkiców pejzażu, a także fotografie.
Po powrocie do Berlina (gdzie obaj malarze wtedy mieszkali), prace przy malarskim szkicu panoramy rozpoczął Michał Wywiórski. Cały pejzaż wykonał w grudniu 1899 roku. Następnie do komponowania części figuralnej przystąpił Kossak. Do końca stycznia 1900 roku szkic, namalowany na czterech płótnach (o wymiarach 150 x 287 cm każde) ukazujących cztery strony świata, był ukończony.
Wąwóz Somosierra - widok obecny
Wąwóz Somosierra - na mapie Google
Szkic gotowy i co dalej?
Płótna przewieziono do Warszawy, gdzie w budynku, w którym wcześniej prezentowana była Berezyna miała być malowana nowa panorama. Szkic zaprezentowany został konsorcjum i gen. Aleksandrowi Puzyrewskiemu, autorowi opracowania historycznego o bitwie pod Somosierrą. Obrazy zostały przyjęte z entuzjazmem i bez zastrzeżeń. Aby kontynuować prace konieczna była jednak akceptacja cenzury rosyjskiej. Od 1897 roku generał-gubernatorem warszawskim był Aleksander Imeretyński. Mimo, że przyczynił się on do pewnej liberalizacji stosunku władz rosyjskich wobec Polaków, to przedstawione mu przez Kossaka szkice do Somosierry uznał za prowokacyjne, podejrzewając, że realizacja panoramy może wywołać patriotyczne zamieszki. W odpowiedzi postawił zatem Kossakowi warunek, by Somosierrę, przed wystawieniem w Warszawie, zaprezentować najpierw w Moskwie i Petersburgu. Było to zamierzonym i podstępnym posunięciem generał-gubernatora, ponieważ w żadnym z tych miast nie było budynku pozwalającego na prezentację panoram. Kossak wiedział o tym. Za namową cesarza Wilhelma II, dla którego pracował wtedy w Berlinie, postanowił udać się ze szkicem do Petersburga, do wielkiego księcia rosyjskiego Włodzimierza Aleksandrowicza, który był najwyższą instancją w sprawach dotyczących sztuk pięknych w Rosji. Książę, który otrzymał wcześniej list od cesarza zapowiadający przyjazd Kossaka, miał dobre zdanie o polskim malarzu, a po obejrzeniu szkiców, napisał telegram do generał-gubernatora z prośbą o wyrażenie zgody na namalowanie panoramy. To jeszcze bardziej rozzłościło Imeretyńskiego, który z urazą stwierdził, jak to opisał Kossak we Wspomnieniach:
[…] nie pozwolę komukolwiek na siebie wpływać, czy byłby to wielki książę, czy cesarz niemiecki!
Wojciechowi Kossakowi groziły duże problemy finansowe, ponieważ poniósł już znaczne koszty związane z pracami nad panoramą, m.in. zamówił płótno w Brukseli i wynajął na dwa lata budynek panoramowy w Warszawie. Nie chodziło już zatem tylko o Somosierrę, ale o ratowanie swojej sytuacji materialnej. Malarz był skłonny, o czym pisał w liście do żony, nawet zmienić kompozycję, przesuwając polski szwadron na dalszy plan. Dotknięty generał Imeretyński zdania w sprawie Somosierry nie zmienił, lecz nie miał nic przeciwko namalowaniu panoramy o bardziej uniwersalnym, międzynarodowym charakterze. Kossak nie miał wyjścia. Za zgodą konsorcjum wybrano bitwę pod piramidami, wydarzenie z kampanii napoleońskiej w Egipcie w 1798 roku (powstała ona w rekordowo krótkim czasie czterech i pół miesiąca: od 20 listopada 1900 do 2 kwietnia 1901 roku).
W ramach umowy z konsorcjum Wojciech Kossak miał otrzymać 100 000 rubli za prace związane z malowaniem panoramy, w tym za szkic do niej. Tym samym cztery płótna miały stać się własnością konsorcjum. W momencie zaprzestania realizacji Somosierry, konsorcjum przeznaczyło tę sumę na realizację Bitwy pod piramidami. Szkice do Samci zakupili 26 maja 1900 roku od Kossaka bracia Ludwik i Jan Czarnowscy (pierwszy był prezesem konsorcjum) za 7000 rubli.
Kossak mimo sprzeciwu rosyjskiej cenzury, szukał okazji do wystawienia szkiców do Somosierry. Pisał w liście do żony:
[…] idzie mi […] o satysfakcję moralną, żeby Warszawie ją
[Somosierrę] pokazać.
Dnia 17 listopada 1900 roku zmarł Aleksander Imeretyński, a jego miejsce zajął Iwan Podgorodnikow. W nowych okolicznościach cenzura rosyjska zezwoliła na pokazanie szkiców. Artysta z radością poinformował o tym żonę:
Sursum corda! Manio, pozwolono „Somosierrę” bez zastrzeżeń! Radość moja wielka i wdzięczność dla Pana Boga, już taki czas był na mnie wystawić coś, co ducha podnosi.
Wystawa, otwarta 22 maja 1901 roku w gmachu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych, cieszyła się ogromnym zainteresowaniem.
Niestety, nigdy nie doszło do realizacji panoramy Somosierra.
Somosierra w przemyskim muzeum
Jeszcze przed pokazaniem szkiców szerszej publiczności, ich kupnem był zainteresowany Czesław Świeżawski z Łykoszyna. Tuż po zakończeniu wystawy nabył on płótna za 15 000 rubli do swojego dworu w Ostrowie koło Przemyśla. Zlecił wykonanie do każdego obrazu złoconej ramy z dekoracją w stylu nawiązującym do empire. W czasie I wojny światowej obrazy były zdeponowane w Muzeum Diecezjalnym w Przemyślu.
W 1968 roku, w miejscowej prasie ukazała się informacja o ofercie sprzedaży szkicu do panoramy Somosierra, znajdującym się w posiadaniu spadkobierczyni, Anny Świeżawskiej. Podobno zainteresowane zakupem było Muzeum Narodowe w Poznaniu, które jako pierwsze wystąpiło z ofertą. Muzeum przemyskie nie mogło przepuścić okazji, aby wzbogacić swoje zbiory o tak wyjątkowej klasy dzieło sztuki. Aby zapobiec sprzedaży obrazów do Poznania wystosowano pismo do pani Anny Świeżawskiej (córki Czesława Świeżawskiego) prosząc o złożenie oferty Muzeum Ziemi Przemyskiej. Ówczesny dyrektor, Antoni Kunysz zwrócił się z wnioskiem skierowanym do Prezydium Miejskiej Rady Narodowej oraz do Ministerstwa Kultury i Sztuki o przyznanie środków finansowych na zakup obrazów. Dzięki pomocy władz oraz osób prywatnych udało się zebrać potrzebną kwotę. 15 grudnia 1969 roku zawarto z właścicielami obrazów umowę kupna – sprzedaży, a w lipcu 1970 roku obrazy trafiły do Muzeum. Somosierrę zakupiono za 190 000 zł, z czego 45 000 zł stanowiły datki społeczne.
Mała panorama zaprezentowana została po raz drugi szerszej publiczności (po 1901 roku) dopiero 6 października 1970 roku. Ekspozycja zorganizowana była w sali gimnastycznej Szkoły Podstawowej nr 3 w Przemyślu i trwała trzy tygodnie. Od momentu włączenia szkiców do zbiorów Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej, obrazy zaledwie kilkakrotnie były wypożyczane do innych muzeów, m.in. do Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie w 1984 roku. Z uwagi na duże rozmiary czterech płócien, w ówczesnej siedzibie muzeum przemyskiego przy placu Czackiego, szkice prezentowane były bez ram, na ostatnim piętrze gmachu, na klatce schodowej. W nowym, otwartym w 2008 roku budynku Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej mała panorama cieszyła oczy zwiedzających na trzech ekspozycjach:
- „Zostawcie to Polakom!” Somosierra 1808-2008,
- W kręgu Somosierry. Malarstwo batalistyczne w zbiorach Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej,
- Mistrzowie malarstwa polskiego.
Były to wystawy, na których olejne szkice Wojciecha Kossaka i Michała Wywiórskiego prezentowane były w zestawieniu z innymi dziełami sztuki. Obecnie pragniemy zwrócić całą uwagę widzów wyłącznie na naszą „małą” Somosierrę, poświęcając wystawę tym czterem płótnom i ich historii.
Katarzyna Winiarska
Cytaty użyte w tekście pochodzą z: W. Kossak, Wspomnienia, Kraków 1913, tenże, Listy do żony i przyjaciół (1883 – 1942), Kraków–Wrocław 1985. Zachowano oryginalną pisownię.